poniedziałek, 28 marca 2016

Rozdział 21 - Wielu rzeczy nie wiesz

PRZECZYTAJCIE NOTKĘ!

Rozdział dedykuję Maddy. ♥

Można powiedzieć, że mnie rozszyfrowałaś. :D

* Leon

Czułem jak od środka przepełniała mnie radość. Po miesiącu, wreszcie się wybudził! I to nie z czymś w typie "Leon, podaj mi wody..." tylko z czymś takim.
- Trzeba zawiadomić lekarza. - ciszę przerwała Violetta.
- Nie, proszę. Chcę chwilę pobyć z wami. Tak to będą mnie o wszystko wypytywać. - zaśmiał się.
Jak mi tego brakowało... Pomimo tylu sytuacji, w których miałem ochotę go zabić, to nie zniósłbym dłużej patrzeć jak jest nieprzytomny albo leży w trumnie.
- Żyjesz.. - powiedziałem z niedowierzaniem.
- Ta, niestety.. Zbyt długo myślałem nad wszystkim, obok szła Ludmi...
- Nie o to mi chodzi...
- Kiedy się wybudziłeś? - przerwała Viola.
- Kiedy Leon mówił o przeszczepie. - usta zacisnął w wąską linię. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy.
- Uda ci się. - szepnęłam łapiąc go za rękę. - Jeśli nie przekonasz go sam, to ci pomożemy. Cała szkoła... Jak tego dnia, kiedy po raz pierwszy walczyłeś o życie...
- O czym ona mówi, Leon?
Spojrzałem w podłogę i odczekałem chwilę. Musiałem sobie wszystko przypomnieć, chociaż wcale bie było to trudne. Federico pewnie będzie w szoku. Nawet Diego stanął w jego obronie. W oczach zebrały mi się łzy. Przekręciłem głowę na bok, aby nikt tego noe widział. Ten stereotyp, że faceci nie płaczą to zwykła kpina.
- Leon...? - spojrzał na mnie Fede z niepewną miną.
- Tej nocy, kiedy ty skoczyłeś do wody, siedzieliśmy do samego rana. Wyszedł wkońcu do nas lekarz. Wszyscy się na niego rzucili jak na kawał mięsa. - zaśmiałem się - Powiedział, że zapadłeś w śpiączkę - te słowa ledwo mi przeszły przez gardło. - Wtedy po prostu nie wytrzymałem i chciałem uderzyć ojca. Była krótka kłótnia i powiedział coś w stylu "Mój syn, mój problem". Wtedy Viola dała jakąś przemowę, a następnie zza ściany wychodzili uczniowie studia, mówiąc że jesteś ich przyjacielem. - Otarłem samotną łzę, wędrującą po moim policzku.
Spojrzałem na Federico, który miał zamyśloną minę.
- Słabo mi. - wymamrotał.
- Pójdę po lekarza. - Violetta wstała z krzesełka i wyszła z pomieszczenia zostawiając nas samych.

* tydzień później *

- Wszystko? - zapytałem dla pewności.
- Tak. Chyba... - zaśmiał się.
Wziąłem torbę z rzeczami Fede i wyszliśmy z sali.
- Dasz radę? - spojrzałem niepewnie na ledwo idącego o kulach brata.
- Jasne. - posłał mi wymuszony uśmiech.
Wiem, że od środka strasznie to przeżywa, ale nie chce dać po sobie nic poznać. Zbyt dużo wiadomości spadło na niego. Ostatnio przypadkiem od Camili dowiedział się o ciąży Ludmiły. Widziałem łzy w jego oczach. Nie dziwię mu się.
- Co zamierzamy teraz robić? - spytał.
- Idziemy do Benito.  - przełknąłem głośno ślinę. (Jakby ktoś nie pamiętał, Benito to ojciec chłopaków.)
Trochę zajęło nam zdobycie jakiegoś kontaktu do niego. Pół drogi spędziliśmy w kompletnej ciszy. Potem rozmawialiśmy na różne tematy.
- Chyba jesteśmy. - szepnąłem stając przed niewielką, białą posiadłością.
Delikatnie zapukałem do drzwi. Zza drzwi słychać było jakieś głosy, a następnie jakieś kroki. Otworzyła nam szczupła, wysoka, blondynka. Już sobie znalazł kolejną, naiwną kobietę?
- My do...
- Kim pani jest? - przerwałem Federico.
- Służącą pana Verdasa. - uśmiechnęła się niewinnie.
- Świetnie! - wyrzuciłem ręce w powietrze. - Na sprzątaczkę go stać, ale na odszkodowanie nie!
- Wypraszam sobie...
- Co to za krzy... ach, to wy. Co chcecie?
- Też się nie cieszę, że cię widzę.
- Możemy wejść?! - przerwał tą bezsensowną wymianę zdań Fede.
Ojciec zrobił ruch ręką oznaczający "tak". Usiedliśmy wygodnie na czarnej, skórzanej kanapie.
- Chcecie coś do picia? - zwróciła się do nas kobieta.
- O ile dobrze wiem, to nie przeszliśmy na "ty". - mruknąłem.
- Synu... daj spokój.
- Leon. Albo dla ciebie Pan Leon. Pamiętaj, że oficjalnie się nie znamy.
- To po co tu przyszliście?
- Federico potrzebuje pilnej pomocy....
- Nie.
- Daj mi dokończyć!
- Nie pomogę mu!
- Może umrzeć! Potrzebuje pilnie nerki!
- Nie obchodzi mnie to!
- No tak... Przecież i tak zamierzałeś mnie zabić. - szepnął mój brat. - Chodź Leon. Nie będę go o nic błagał.
Fede wstał z kanapy i powoli udał się do drzwi.

* Federico

Znajdę sobie kogoś innego. Nie będę o nic błagał, szczególnie jego. Co ja do cholery zrobiłem, że świat mnie tak krzywdzi?! Zawsze starałem się pomagać. Obroniłem Ludmiłę przed Diego, Elizabeth przed gwałtem.... A co dostaję w zamian? Walniętego ojca i pilny przeszczep nerki. Świetnie!!
- Fede... - zaczął Leon.
Rozumiem jego dobre zamiary, ale mi to nie potrzebne. Wychowałem się bez ojca i tak niech zostanie. Mogę się dobrze bawić i bez nerki.
- Odezwiesz się do mnie? Zobaczysz, że się zgodzi.
- Nie mam zamiaru być mu nic winien. Kapisz? Nic! Nawet złotówki! A co dopiero mówić o jakimś głupim narządzie bez którego żyć nie mogę...
- Fe...
- Chciał żebym umarł! Sam to zaplanował! Dlaczego niby miałby się zgodzić na przeszczep?!
- Ogarnij się!! - krzyknął. - Za każdym razem przy tobie byłem, więc wiem wiele więcej od ciebie!
- Ciekawe...
- To ile razy byłeś bliski śmierci?
- Dwa. Po wypadku w samolocie i teraz.
- Trzy. - Co? Jak to?! - Kiedy byłeś w śpiączce, serce ci stanęło.
Nie wiedziałem co powiedzieć. Totalnie mnie zamurowało.
- Nie wiedziałem...
- No właśnie. Wielu rzeczy nie wiesz. Ojca też nie znasz.
- Jeśli masz zamiar mi teraz przypominać o tym, że to ty całe dzieciństwo z nim spędziłeś, to....
- To co?! Pobijesz mnie? A może znowu będziesz chciał popełnić samobójstwo?
- Nie...
- Ogarnij się i zastanów nad sobą. Potem pogadamy, bo jak narazie nie myślisz.
~~~~~~~
Hejo <3 p="">Mam nadzieję, że rozdział się podoba.
Dodałam spis treści do stron. :)

Jeszcze raz pytam.
Czy ktoś by wziął udział w konkursie przynajmniej na 50% oprócz Angelo i Katherine? 
KAŻDY PISZE ALBO 
(RACZEJ) TAK albo (RACZEJ) NIE 
Wtedy będę wiedziała, że nie olaliście mnie.

Kocham ♥♥♥

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję za dedykacje! ❤
      Kurde jestem jakimś jasnowidzem? Chyba nie. To było w sumie do przewidzenia. Niby dlaczego miałby mu oddać nerke skoro chciał jego śmierci. Pieprzony egoista. Myśli tylko o sobie. Jeszcze sobie gosposie kuźwa zatrudnił. 😑

      Fede wychodzi ze szpitala. Idą z Leonem do ojca. Sytuacja jasna. Ojciec nie pomoże. No i na zakończenie kłótnia braci. Fede weź się ogarnij! Nie wiesz co się z nim działo jak ty tam leżałeś! Miało być dobrze, a znowu się pokłócili. Ehhh😟😞

      Zajebisty!
      Czekam na next :*
      Buziaczki :* ❤

      Maddy ❤

      Usuń
    2. Kłótnie się zaczną w następnym, ale nie pomiędzy braćmi. :)
      Dziękuję, besos ♥

      Usuń
  2. Będziesz czytać ten komentarz godzinę, sorry memory.
    Ale zajebiaszczy epizod *-*
    Jestem rozdarta pomiędzy Federico a Leonem
    Z jednej strony rozumiem Fede, że chciał się zabić i tak dalej. Na jego miejscu zabiłabym tą suczę Ludmiłę a potem skończyła z samą sobą. Tak wiem, jestem głupia do potęgi entej no ale cóż xDD
    Z drugiej strony rozumiem Leona, bo omal nie stracił brata i teraz ponoszą go nerwy. To normalne.
    Ja nie chcę Fedemiły, ona na niego nie zasługuje >.<
    Niech Federico już wyzdrowieje (najlepiej żeby wydarł nerkę temu jełopowi gołymi rękami) i znajdzie sobie jakąś lepszą loszkę bo aż mi się serce kraja :'(
    Brak mi słów na Benito. Znalazł sobie jakąś sucz pokroju Ludmiły i w dodatku nadal jest waleniem błękitnym. Służąca pff chyba prosty... Eghm. Ja nic nie mówiłam. Płać te pierniczone alimenty wielorybie!
    Na moment się przestraszyłam jak Federico powiedział że mu słabo.
    Dobrze, że Violka jest przy nich. Naprawia błędy z przeszłości i prawidłowo.
    Czekam na moment w którym pójdą do tej piczy Lary muahahahah
    Nawet nie wiesz, jaki miałam uśmiech na facjacie kiedy zobaczyłam, że dodałaś rozdział! Moja babcia znowu się mnie cczepiaa, weź ją sobie na tydzień i jej wszystko wytłumacz, ewentualnie naucz ją polskiego to będzie czytać i komentować ze mną hahahaha
    Chociaż nie, wtedy dziadek się uwali.
    Ciul z tym, nauczę ich wszystkich polskiego. Misja rozpoczęta. Jak ktoś będzie Ci pisał komentarze o Davidzie Cameronie albo globalnym ociepleniu to wiedz, że to moja babcia.
    Ten rozdział był taki świetny, że ten komentarz nie mógłby być krótszy. Zasługujesz na wydanie książki :*
    Czekam na next, kocham ❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam to 28 minut, brawo ja xD

      Usuń
    2. Ja sie nie odniosłam do notki jakby co bo myślałam że skoro tam mnie wymieniłaś to już wiesz :D w każdym razie RACZEJ TAK

      Usuń
    3. Dobrze myślałaś :D
      Szkoda, że nie mogłaś zobaczyć ile razy śmiałam się czytając ten komentarz. A kto zasługuje na wydanie ksiżki to nie będę wypominać.
      Dziękuję ogromnie. Kocham ♥♥♥

      Usuń
  3. Obiecuję, że wpadnę!
    Dziękuję bardzo! ♥

    OdpowiedzUsuń