sobota, 27 czerwca 2015

One Shot Fedemila- all you need is love cz.1

Ona- 22-letnia blondynka o jasnobrązowych oczach. Jest studentką drugiego roku psychologii. Do piętnastego roku życia mieszkała w Madrycie, dzisiaj mieszka w Bienos Aires w piętrowym domku na przedmieściach ze swoim chłopakiem.

On- 23-letni wysoki szatyn. Jest nauczycielem tańca w prestiżowej szkole Studio On Beat. Od dziesięciu lat mieszka w BA, a od pół roku ze swoją dziewczyną. Czekał na. Tą jedyną, czy mu się udało?

***Buenos Aires *9:00***
Kobieta obudziła się z bólem głowy. Nie mogła go zwalić na kac, bo wczoraj nie piła alkocholu. Po chwili w talii poczuła ręke, która ją objęła i przyciągneła bliżej, przez co Ludmiła poczuła perfumy swojego chłopaka. Odwróciła się do niego i namiętnie pocałowała na co on otworzył swoje mleczno-czekoladowe oczy.
-Kochanie, ty mnie katujesz. Niedajesz się prostemu człowiekowi wyspać. - Mężczyzna udał złego i odwrócił się do dziewczyny plecami
-Fede, kochanie - mówiła jak najsłodziej umiała-przecież wiesz że cię...- nie skończyła. Zerwała się szybko z łóżka i wybiegła do łazienki, która była połączona z ich sypialnią.
-Lu, co się dzieje? -Spytał dwudziestotrzylatek, gdy jego dziewczyna wybiegła z pokoju. Dziewczyna zwymiotowała. Kręciło jej się w głowie,oparła ją o ścianę. Miała zamknięte oczy, poczuła że ktoś ją podnosi. Za bardzo ją bolała ją głowa by otworzyć oczy. Federico położył dziewczynę na łóżku i wyszedł z pomieszczenia. Udał się do kuchni po leki przeciwbólowe. Po chwili wrócił do swojej dziewczyny z tabletkami i szklanką wody. Młoda kobieta usiadła na łóżku.
-Weź to, poczujesz się lepiej.- Ludmiła wzieła szklankę i leki bez żadnych sprzeciwów.- Zaraz wrócę.-pocałował ją w czoło i wyszedł do łazienki. Chłopak brał prysznic. Ludmi nie mogła wytrzymać dźwięku wody, więc wyszła z sypialni. Szła opierając się o beżową ścianę, kierowała się w stronę schodów. Nagle przed oczami zobaczyła ciemność. Pasquerlli wziął prysznic, do pokoju wszedł z ręcznikiem przepasanym na biodrach. Zdziwił się, gdy zobaczył że łóżko jest puste, myślał że jego dziewczyna zasneła po lekach. Ubrał  się w: niebiesko-białą koszulę w paski, czarne rurki i czerwone conversey. Do torby sportowej włożył szare dresy, biały podkoszulek i sportowe buty. Założył jeszcze granatową bluzę z kapturem. Przygotował się na zajęcia, więc wyszedł z sypialni kierował się ku schodom nad którymi zamarł. Jego ukochana leżała nieprzytomna, cała we krwi u stóp shodów. Fede szybko do niej zbiegł i ją podniósł. Ciężko oddychała. Chłopak wybiegł z domu, zapominając go zamknąć. Mężczyzna pobiegł do garażu. Otworzył czarne BMW i położył dziewczynę na miejscu pasażera. Obszedł samochód i wsiadł na miejscu kierowcy i ruszył. Jechali już pięć minut a ona nie dawała znaku życia. Na skrzyżowaniu zapaliło się czerwone światło.
-Cholera!!!- krzyknął i trąbnął Federico ostro chamując. Ludmiła się wybudziła.
-Fede. - powiedziała prawie niesłyszalnym głosem.Chłopak wzdrygnął, gdy usłyszał głos ukochanej
-Spokojnie, zaraz dojedziemy - położył dłoń na jej udzie.
- To boli- powiedziała zwijając się z bólu.
-Wiem, zaraz będziemy na miejscu.
Dojechali na parking szpitala, kierowca czarnego BMW zaparkował niedaleko izby przyjęć.Wziął Lu na ręce, dziewczyna wtuliała sie w tors chłopaka.
-Pomocy, niech nam ktoś pomoże!!!!! - krzyczał dwudziestotrzylatek. Podbiegła do nich młoda kobieta z łóżkiem szpitalnym. Federico położył na nim Ludmi. Przybiegł lekarz i kazał zabrać dziewczynę do gabinetu USG. Feder nie kontaktował, upadł na krzesło, zakrył twarz w ręce. Po chwili, jak oparzony zerwał się z siedzenia, szybko wyjął telefon i zadzwonił do najlepszego kumpla. Przyjaciel odebrał po dwóch sygnałach
-Halo? Hej Fede. Gdzie jesteś? Masz teraz zajęcia, a ciebie nie ma.
-Leon, dzisiaj nie będzie mnie w Studiu- wyjaśnił F. lekko załamującym się głosem.
-Federico, co się dzieje?-spytał zmartwiony chłopak, zachowaniem przyjaciela
-Z Ludmiłą jesteśmy w szpitalu, spadła ze schodów.- mówił całkiem przybity.-  Mam prośbę- mógłbyś podjechać do nas i zamknąć drzwi.
-Jasne już jadę. Daj znać co z Lu.
-Okey. Nara.
-Do zobaczenia.
Federico oparł głowę o ścianę przed gabinetem, w którym badano jego dziewczynę. Po chwili na wózku wyjechała Lu. Gdy ujrzała chłopaka uśmiechnęła blado do niego, odwzajemnił.
-Proszę przewieźć pannę Ferro na salę obserwacji.-z gabinetu wyszedł lekarz
-Doktorze, co z nią?-Spytał młody Pasquerlli
-Pannę Ferro przewozimy na salę obserwacji.
-Czy mógłbym z nią być?
-Kim pan dla niej jest?
-Chłopakiem.
-No dobrze może pan przy niej być. Proszę jej nie zamęczać.
-Dobrze.- powiedział i pobiegł do Ludmiły.
Znalazł kobietę w sali nr 22. Usiadł na skraju łóżka.
-Kocham Cię.-Powiedziała cicho Lu
-Ja ciebie też.-pogłaskał ją po bladym poliku- pojadę po rzeczy dla ciebie i wrócę.-pocałował ją w czoło i wyszedł. Dwudziestodwulatka leżała w bez ruchu. Nagle do sali, na której leżała młoda Ferro wszedł lekarz,miał poważną minę. Ludmi obawiała się najgorszego.
-Mam dla pani dwie wiadomości...
_____ _____ _____ _____ _____ _____ _____
Ceść WAM!!!!
Oto przed wami pierwsza część one shota o Fedemilce
Mamy nadzieję, że wam się spodoba
One Shot jest naszą wspólną pracą
Jak myślicie co jest Ludmile?

piątek, 26 czerwca 2015

WAKACJE!!! :D

Wakaacje!! Znów są wakaacje! Na pewno mam racjeee. Wakacje znowu są! Hahah! xD
Wiem odbija mi....
Tak, więc oto życzę wam udanych wakacji! Samych dobrych wspomnień....ymm...
Może jakiś fajnych wycieczek..
No i nie wiem co jeszcze!
Miłego wypoczynku!

Jak tam wasza średnia? Pochwalicie się? :]
Kocham!!! ♥♥♥

czwartek, 25 czerwca 2015

Rozdział 3 -Widzieliście jego minę?!

*Leon
Właśnie idę do domu przez park. Lubię tędy chodzić. Mam z nim wiele wspomnień dobrych i złych.

- Dlaczego Violetta?
- Ymm... Chciałam się tobą zabawić. To tyle.
- Co? Jak to?
- Jeszcze mi się tu rozpłacz. Marzę o tym, wiesz?
- Jak mogłaś?! 

- Co ty na męski wypad dzisiaj o 19? Tak na poprawienie humoru. - zaproponował Federico.
- Spoko.

- Kocham cię Violetta.
- Ja ciebie też Leon.
- I zawsze będziemy razem.
- Zawsze.

- Nic ci się nie stało? - spytałem łapiąc Violettę.
- Nie. Dziękuję.
- Za co?
- Za to, że jesteś.

Do cholery dlaczego wszystko związane z tym parkiem kojarzy się z Violettą?! Wszystko!! Ta ławka obok kosza, to drzewo, wszystko!! Szkoda gadać.... ogółem ten dzień jest dosyć dziwny. Fede zerwał z Cami. Ta walka. Ten przytulas Lu i Fede. A jeszcze wcześniej Federico obronił Ludmiłę. Nie, on nie wciśnie mi kitu, że nic do Lu nie czuje. A poza tym.... przecież on mi nawet nic nie odpowiedział tylko zmienił temat. Ha! I tu go mam! Co, dla brato-przyjaciela nie powie? Bez przesady. Ta walka była nawet udana. Byłaby świetna, gdyby nie to, że Violka tam była. Zraniła mnie, bardzo mnie zraniła. Nigdy jej nie wybaczę. Choćby płakała i na kolanach błagała. Chociaż to pewnie ja będę prosić o szansę. Tak naprawdę to mi jej brakuje wcale nie byłoby żal. Przyznam, że nawet ładna jest.......... dzisiaj pogoda. Człowieku weź ty się nie okłamuj! Deszcz niedawno padał. Czego się nie wymyśli żeby zmienić temat. Nagle na kogoś wpadłem. Odwróciłem głowę, żeby zobaczyć kto to. LARA... Zaraz, zaraz... to miejsce... tu się przecież pierwszy raz.... całowałem z Violettą.... Jezu! No znowu!!
- Witaj Leon. - powiedziała. Jak oficjalnie. Boniu... Co ja jakimś premierem jestem, czy co? Nie lubię jak do mnie się tak mówi. Niepotrzebnie się wkurzyłem, wiem, ale NIE LUBIĘ jak tak się do mnie zwraca.
- Dzień dobry panno Laro Baroni. - powiedziałem jak najbardziej poważnym tonem głosu. Jak ona może to ja też.
- Zachorowałeś?
- Ależ to absurd. Czemuż panna o to pyta?
- Bo tak dziwnie mówisz.
- Sory, po prostu nie lubię jak ktoś mówi do mnie dawnymi słowami.
- Przepraszam. - uśmiechnęła się. Przyznam, że wygląda ślicznie. Tak uroczo. Uwielbiam jak ludzie się uśmiechają. Szczególnie jak dziewczyny się uśmiechają. Wtedy mają coś takiego... takiego niepowtarzalnego. Według mnie te 'dzióbki' są na zdjęciach zbędne. Wystarczy szczery uśmiech. Wtedy nic temu nie dorówna. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Lary.
- Może gdzieś się kiedyś razem wybierzemy? - spytała. Ja nie mogłem nic powiedzieć, więc kiwnąłem głową na tak. Dopiero po chwili dodałem.
- Może w tym tygodniu.
- Cóż jest piątek.
- Jeszcze zdążymy. - powiedziałem podekscytowany.
- Ok. To do zobaczenia. - na pożegnanie dała mi buziaka w policzek, na co ja się zarumieniłem. Jeszcze kilka minut stałem w bezruchu odprowadzając Larę wzrokiem. Zakochany?? Nie, tylko zauroczony.... chyba.

*Violetta
W pokoju Diego stała, siedziała, kucała, leżała nie wiem... była tarantula!!! Ze strachu zaczęłam krzyczeć. Z pomieszczenia obok wychylił się mój chłopak.
- Co się tam dzieje? - powiedział ze złością. - O Violetta. Co tam?
- W twojej sypialni jest tarantula! - krzyknęłam.
- Spokojnie. Chodź przytulę... - powiedział z troską, a ja wykonałam polecenie. Jedyne co mnie zastanawiało, to czemu Diego wyszedł z sypialni swoich rodziców, w samych bokserkach.
- Obejrzymy coś? - zaproponowałam.
- Dobrze, wybierz coś z wypożyczalni. - szybko poszłam do salonu, gdzie znajdował się telewizor. Po minucie wiedziałam już co będziemy oglądać.
- Co wybrałaś? - spytał Diego wychodząc z kuchni. Na stoliku położył talerzyk z kanapkami, popcorn, chipsy, żelki i jakiś sok.
- My to mamy zjeść? - spytałam.
- Nie wiem jak ty, ale ja jestem głodny jak wilk.
- A kiedy nie. - pomyślałam.
- Mów co oglądamy.
- Niezgodną. (Polecam. Oglądaliśmy na nocowaniu w szkole. Zarąbisty film :D )
- Coś kojarzę. Chyba w kinach było niedawno.
- Nie wiem, może... Film dobry, a książka podobno jeszcze lepsza. - powiedziałam z uśmiechem.
- Dobra, nie gadajmy, tylko oglądajmy. - powiedział mój chłopak, a ją się w niego wtuliłam.

*Federico
Kiedy wszedłem do domu nikogo nie było. Rozejrzałem się po domu i nic. Żadnego śladu. Dopiero na lodówce zobaczyłem karteczkę z napisem

~ Nie będzie nas przez ok. 3 tygodnie, bo wyjeżdżamy na naszą 20 rocznicę ślubu. Opiekujcie się domem i karmcie psa! Leon ty podlewaj rośliny, a Fede niech rybki karmi. Pani Alonzo będzie przychodziła co 4 dni sprawdzać czy wszystko ok. Kochamy Benito i Helena ~

Benito i Helena to rodzice Leona. Racja Benito jest też moim ojcem, ale dla mnie nigdy nim nie był. Gdy mama zaszła w ciążę zostawił ją samą, uciekł. Później przesyłał alimenty. Mnie pierwszy raz zobaczył na żywo jak przyjechałem. Nie interesował się mną. Nigdy. Mama wiele nocy przez niego wypłakała. Kiedy miałem 9 lat znalazła sobie nowego faceta. Właściwie ja ją do tego zmusiłem. Nazywa się Leonardo. Mama jest z nim po dziś dzień i jest z nim szczęśliwa. Ją też go bardzo lubię i to jego uważam za mojego tatę. Kiedy skończyłem czytać zacząłem tańczyć taniec szczęścia, kiedy do domu wpadł Leon.
- Co ty odwalasz? - zapytał.
- Mamy wolną hatę na 3 tygodnie.
- Ej, to zwołujemy ludzi.
- Kogo?
- Może Ludmiłę, Larę, Maxiego, Naty i Brodweya?
- Spoko. Ja dzwonię po Lu, Naty i Maxiego, a ty po resztę. - wyjąłem telefon i zacząłem dzwonić. Ludmiła i Naty już. Teraz Maxi.

M. - Halo?
F. - Siema. Tu Federico. Wpadnij do nas dzisiaj na 18, co? Będzie Lu, Naty, Lara i Bro.
M. - Tylko, że mój kuzyn przyjechał i on jest trochę nie ogarnięty, a ja mam się nim zajmować.
F. - W jakim jest wieku?
M. - Tak jak my.
F. - To bierz go ze sobą i wbijajcie!
M. - Dobra. Na 18 będziemy.

- Maxi będzie z kuzynem! - krzyknęłem tak żeby Leon mnie usłyszał. Razem z moim przyrodnim bratem przyszykowaliśmy kilka filmów i dla każdego posłanie. Wpadliśmy na genialny pomysł, żeby rozłożyć materace i spać w jednym pomieszczeniu. Chłopaki i dziewczyny w tym samym pokoju. Oczywiście nie obok żeby się nie bały, że im coś zrobimy. Naszego planu nawet nie wcielaliśmy w życie, bo nie wiedzieliśmy jak zareagują inni. Wszyscy byli nawet 10 minut przed czasem.
- Coś do picia, jedzenia? - zapytał Leon.
- Soku. - powiedziała Naty.
- Dla mnie też! - wszyscy krzykneli w jednym momencie.
- Już idę robić - powiedziałem i poszedłem do kuchni. Kiedy otworzyłem lodówkę sam się sobie zdziwiłem. - LEON!!
- Czego? - rzekł, kiedy wszedł do pomieszczenia.
- Nie mamy nic do jedzenia. Wszystko zabrali ze sobą.
- Cholera!
- Coś się stało? - do kuchni weszły Lu i Naty.
- Tak, nie mamy nic do jedzenia. Rodzice nam wszystko zabrali.
- To słabo.
- Poczekacie z 30 min. na mnie i Federico? My pójdziemy na zakupy, bo rodzice nic nam nie zostawili.
- Nie. Idziemy z wami! - krzyknęła Lara.
- Jak chcecie to chodźcie. - powiedziałem.

***45 min. później***
Właśnie idziemy do kasy. Wzieliśmy wszystko co nam potrzeba, albo na co mamy ochotę. Kurcze są duże kolejki. Muszę coś wymyśleć.
- Lu chodź ze mną do kasy, ale tylko ty, bo plan nie wypali. Reszta niech czeka, aż was zawołam. Tylko bądźcie w pobliżu. - rozkazałem.
Ja i Ludmiła poszliśmy do kasy. Jak wcześniej wspominałem kolejki były ogromne. Zobaczyliśmy jakiegoś pana i szybko do niego poszliśmy.
- Dzień dobry, przepuścił by nas pan? - zapytałem i razem z Lu się uśmiechneliśmy. Nieświadomy niczego człowiek widząc, że mamy tylko 3 butelki Coca-Coli przepuścił nas.
- Chodźcie!!!! - krzyknąłem na cały sklep. Nikt nie wiedział o co chodzi oprócz moich nowych przyjaciół(?). Do kasy podeszli Leon, Brodwey, Maxi, Andres, Lara i Naty. Dziewczyny prowadziły dwa prawie pełne wózki. Ciekawe ile za to zapłacimy. Mina tego pana była tak głupia, że Andres postanowił mu zrobić zdjęcie. Wtedy jeszcze bardziej się wkurzył. Szybko zapłaciliśmy i wybiegliśmy ze sklepu.
- 219.78 ? WTF? - ledwo wymówił mój brat.
- Hahah! Ale akcja! Fede jesteś genialny!! - śmiała się Naty.
- Wiem!
- Dobra spadamy, bo ten facet nas dogoni! Hahahah! Widzieliście jego minę?! - Maxi nadal nie mógł się otrząsnąć.
- Tak. Dlatego zrobiłem mu zdjęcie. - powiedział Andres. Wszyscy wybuchneli śmiechem. Myślę, że w swoim towarzystwie czujemy się dobrze. Do tej pory ja i Leon kumplowaliśmy się tylko z Brodweyem i swojego czasu Violettą, trochę z Fran, Emily no i Cami. Dopiero po dzisiejszej akcji jakoś tak polubiłem Maxiego, Naty i Lu. A Leon chyba baardzo polubił Larę. Cały czas się na nią patrzy. Mam wrażenie, że wzrokowo ze sobą flirtują. Nie, no serio. Ja do Ludmiły czy coś czuję? Nie mamy lepszych tematów do rozmów tylko o tym?! Mam odpowiedzieć? No dobrze.... więc NIE..... Nie odpowiem na to pytanie. Będę uciekać i dobrze mi z tym. Nie powiem, bo szczerze sam nie wiem.To wszystko dzieje się zbyt szybko. Dopiero zerwałem z Cami. Nie chcę na razie się angażować w nowy związek. Nie teraz. Może kiedyś. Mogę powiedzieć tyle.... jest ok. W 15 minut doszliśmy do domu.
- Teraz się zapytam znów. Chcecie coś do jedzenia lub picia? - zapytał Leon, gdy byliśmy w naszym gniazdku. (xD)
- Zostaję przy soku. - zaśmiała się Natalia.
- Komuś jeszcze?
- Dla mnie. - znowu wszyscy na raz.
- Robi się.
- Oglądamy coś?
- Ok. Z tv czy....
- Na razie zobacz co w tv.- powiedziała Ludmiła. Posłusznie włączyłem telewizję i przeleciałem (tak wiem jak to brzmi... xD) wszystkie kanały. Nie było nic ciekawego.
- Czekaj! Oglądamy eurowizję? - zapytała Lara.
- Pewnie! Dawno się zaczęło? - powiedział Brodwey.
- Nie.
Siedzieliśmy sobie, zajadaliśmy smakołyki wcześniej przez nas kupione. Za specjalne to nie było. Piosenki jak piosenki. Zostawiłem ich tylko na chwilę samych, a oni zaczęli się śmiać. Wracając z kuchni z piciem zapytałem
- Z czego się tak ryjecie?
- Z występu.... - odpowiedział mi Brodwey.
- Czyjego?
- Polski! Śpiewają "We are Slavic"
- Piosenka jak piosenka... O co wam chodzi?
- Bo tam jak tłoczą masło i pokazują no 'kobiece piękności' - w tym momencie Brodwey nie wytrzymał i zaczął się znów śmiać.
- I Andres podbiegł do telewizora. Tak na nie patrzył jakby dziewczyny ładnej nigdy nie widział. - dodał Leon.
- I powiedział, że zdjęcie tej Cleo na tapetę sobie ustawi. - dokończyła Ludmiła.
- Ale piosenka nie jest zła. Ja na nią zagłosuje. - oznajmiłem. Jak postanowiłem tak też zrobiłem. Na końcu z niecierpliwością czekaliśmy na wyniki.
- 8 od nas dla Polski! - krzyknęła Lu. Rozczarowani, że ani my, ani żaden z naszych faworytów nie wygrał wyłączyliśmy telewizor.
- Co teraz robimy? - spytała Naty.
- Gramy w butelkę! - krzyknął Leon.
- Ok.
- Ja kręcę! - powiedział. Wszyscy usiedliśmy w kółku. Zakręcił i wypadło na mnie. Nie lubię pytań, więc wziąłem wyzwanie.
- Pocałuj Ludmiłę. Jeśli się nie zgodźcie wypadacie gry i przez całą dzielnicę biegniecie w samej bieliźnie 3 razy. - Zrobił to specjalnie! Nienawidzę go. - Feduś dalej! - niepewnie podeszłem do Lu. Ona wstała, żeby zrównać się ze mną, chociaż i tak jej sporo brakowało. Lekko się zchyliłem i ująłem usta Ludmiły w delikatnym pocałunku. Szczerze.... podobało mi się. Jak dla mnie moglibyśmy tak już zostać. Teraz jestem pewien, że mi się podoba. Może wcześniej mi się podobała tylko tego nie zauważałem? W końcu specjalnie dla niej dzisiaj śpiewałem "Te Creo".
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak o to rozdział 3 się prezentuje.
Wiem jest okropny!
Razem z Blancą Verdas (współautorką) doszłyśmy do wniosku, że ja będę pisać rozdziały, a ona OS. Oczywiście ona mi będzie pomagać, a ja jej.
Już kilka mamy w planach.
Pierwszy 45% napisany, drugi 90%, a trzeci nie wiem bo Blanca go sama pisze.
Ten pierwszy piszę ja i jest oparty na faktach! :]
I jest jedna sprawa jeszcze.....
Chodzi o to, że ja sierota usunęłam prolog. W kopiach roboczych jest, a na bloggerze go nie ma. :c
Mam go dodać czy nie, bo nie wiem?

Kochamy Was!! ♥

PS. Kto chce, żebym zajmowała miejsce niech napisze w komentarzu!

poniedziałek, 15 czerwca 2015

LBA i Krótka Notka



Dostałyśmy nominację do LBA od Tini Stoessel za co baardzo dziękujemy! Jest to pierwsza nominacja tego bloga i przyznam, była dla nas zaskoczeniem. :)
1. Ulubione zwierzę ?
 ♫ Pies, a jak nie domowe to słoń, żyrafa i leniwiec. Ogólnie lubię zwierzęta. ~ D.Pasquarelli
 ♣ Pies rasy York ~ Blanca Verdas 2. Co sądzisz o moim blogu i czy w ogóle Ci się podoba ? (ten)
 ♫ Jasne, że mi się podoba! Jest genialny! Jeden z moich ulubionych!  ~ D.Pasquarelli
 ♣ Blog bardzo mi się podoba, jest mega! *.* ~ Blanca Verdas 3. Gdzie byś chciała zamieszkać gdybyś miała możliwość przeprowadzenia się gdzie tylko chcesz ?
 ♫ We Włoszech! ♡ ~ D.Pasquarelli
 ♣ We Włoszech ♥ ~ Blanca Verdas 4. Masz chłopaka ? 
 ♫ Nie... (czekam do następnego roku xD [ taa... chyba narazie tylko Blanca wie o co chodzi] )
~ D.Pasquarelli
 ♣ Nie mam. (forever alone) ~ Blanca Verdas 5. Który sezon podobał Ci się najbardziej ?
 ♫ Żadnego nie oglądałam całego. Pierwszy - tylko odcinki z Federico, drugi - wcale, trzeci - gdzieś tak od połowy :D ~ D.Pasquarelli
 ♣ Najlepszy był sezon trzeci. ~ Blanca Verdas 6. Masz swojego idola/idoli ?
 ♫ Uwielbiam Rugg'a, Jorge, Tini, Mechi i Lodo :] ~ D.Pasquarelli
 ♣ Agata Mróz ~ Blanca Verdas 7. Kto jest Twoim ulubionym aktorem/aktorką z Violetty ?
 ♫ Powyżej wypisani! ♥ ~ D.Pasquarelli
 ♣ z chłopaków Jorge i Rugg, a z dziewczyn Mechi i Tini 8. Ulubiona piosenka ?
 ♫ Nie mam. ~ D.Pasquarelli
 ♣ Ostatnio mam fazę na piosenkę Maroon 5 - Sugar. Lubię prawie wszystkie piosenki z Violetty. ~ Blanca Verdas 9. Czy miałaś jakiś konkretny powód by założyć bloga, czy zrobiłaś to tak o z nudów ?
 ♫ Chciałam gdzieś wykorzystać moją wyobraźnię i wyładować emocje. ~ D.Pasquarelli
 ♣ Nie miałam specjalnego powodu. ~ Blanca Verdas 10. Gdybyś mogła, to co byś zmieniła w scenariuszu Violetty ?
 ♫ Byłoby dużo więcej Fedemiły. Leonetta nie miałaby zawsze głównych ról w przedstawieniach. Jest występ, duet damsko-męski. Kto śpiewa? LEONETTA !!!! ~ D.Pasquarelli
 ♣ Więcej byłoby Federico i Ludmiły. ~ Blanca Verdas 11. Ulubiona para z serialu ?
 ♫ Fedemiła ♡ ~ D.Pasquarelli
♣ Leonetta i Fedemiła ♥ ~ Blanca Verdas

Jeszcze raz bardzo dziękujemy za nominację!

Nasze nominacje:
 ☆ Mechita Lambre
 ☆ Dominika Verdas
 ☆ Nath (Blair)
 ☆ Olczia
 ☆ Mechi Lambre

Pytania:
  1. Jesteś zakochana? (oprócz Ruggero, Jorge i innych sławnych osób)
  2. Co myślisz o naszym blogu?
  3. Czego nie lubisz w ludziach?
  4. Czego w sobie nie lubisz?
  5. Twoje największe marzenie?
  6. Jakbyś mogła cofnąć czas zrobiłabyś to?
  7. Lubisz czytać?
  8. Miałaś kiedyś myśli samobójcze?
  9. W jakim województwie mieszkasz?
  10. Kim chcesz zostać w przyszłości?
  11. Ulubiony aktor/aktorka? (oprócz osób z Violetty)
KRÓTKA NOTKA
Właściwie to chcemy tylko przeprosić, że tak długo nie ma roizdziału, ale obecnie pracujemy nad bardzo ważnym dla nas One Shotem, a właściwie kilkoma OS, które niedługo powinny się pojawić na blogu. 
Kochamy Was!!!  ♥♡
  

niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 2 - Jaki wynik?

*Federico
- Człowieku w co ty się wpakowałeś? Przecież on cię zmiażdży! Chcesz umrzeć niespełniony?! - krzyczał za mną Leon.
- Co? Może miałem ją zostawić, żeby ją pobił.
- Zakochałeś się w niej?
- Zamiast tak gadać lepiej pomóż mi się przygotować.
- Nie odpowedziałeś mi.
- Leon! Ja się spieszę! No kude jest już po 14. Na 17 mam być, a włosów nawet zrobionych nie mam! - zacząłem dramatyzować
- Już nic nie mówię.
- Ludmiła!! - krzyknąłem, gdy zobaczyłem blondynkę siedzącą w parku..
- Fede... Federico. Szukałam cię.
- Możesz mi mówić normalnie, Fede. - usiadłem obok niej.
- Bo mam taką nietypową sprawę. Mogłabym być na tej walce?
- Chciałem Cię o to prosić. To o wpół do 16 u mnie.
- Ok.
- To lecę. - pożegnaliśmy się buziakiem i przytulasem.


***1,5 godz. później***
*Ludmiła
- Mam wszystko na bitwę! - wołał od wejścia ucieszony Włoch.
- Yyy... Fede do czego potrzebne ci są mentosy, soczek w kartoniku, lusterko, lakier do włosów i grzebień? - spytałam ze zdziwieniem, a Leon wybuchnął śmiechem i plunął kawą na moją sukienkę.
- Raz... Dwa... Trzy... - zaczęłam liczyć na uspokojenie.
- Po pierwsze muszę jakoś wyglądać, a po drugie ten soczek dodaje mi sił.
- Ale on ma tylko nalepkę z superbohaterem. - powiedziałam.
- Ale mnie to pomaga.
- Fede, ty coś brałeś? - spytał Leon zmartwionym głosem.
- Idziemy?
- Tak tylko skoczę do pokoju po gitarę.
- Po co ci gitara? - ja i Leon spytaliśmy równocześnie.
- Zobaczycie.
- No i skoczymy do mnie, bo muszę zmienić ciuchy.
*Leon
Po 15 minutach byliśmy pod domem Ludmiły. Nawet nie wiedziałem, że ta panienka ma taką chatę. Myślałem, że jest skromna jak i ona, a tu takie zaskoczenie.



- Wchodźcie. Przecież i tak mamy godzinę, a ode mnie do parku to ok. 10 minut drogi. - powiedziała blondynka wchodząc do domu. Szybkim krokiem podążyliśmy za nią. Zaprowadziła nas do swojego pokoju, który znajdował się na parterze i był ogromy.


- Wow... - tylko to nam się udało wydusić, gdy zobaczyliśmy jej sypialnię.
- Nie widzieliście garderoby. - po tych słowach otworzyła drzwi do królestwa wszystkich dziewczyn. Tym razem nic nie powiedziliśmy, bo nas zatkało.


- Do kąd prowadzą te schody? - spytał Fede, kiedy się ogarneliśmy.
- Do pokoju muzycznego i łazienki.
- Masz własną łazienkę?
- Inaczej nie byłoby rano do niej dojścia.
- Możemy zobaczyć pokój muzyczny?
- Pewnie. - razem z Federico szybko pobiegliśmy na górę.


- Nieźle tutaj ma.
- No, weź. Masakra. - odezwałem się.
- Schodzimy? - pokiwałem głową na tak.
- Gotowa? - spytałem.
- Tak. Która godzina?
- 16:45
- Chodźmy już.
Kiedy doszliśmy na miejsce czekali już Diego, Violetta i te jej przyjaciółeczki. Chciałem iść, ale powstrzymali mnie Fede i Ludmiła.
- Ty kotek przeciwko mojemu przyjacielowi? - spytała Cami Włocha.
- Tak.
Wyglądało to dziwnie nie powiem. Diego dresy, bokserka, a Federico marynarka i jeansy. Jak on chce walczyć? Podwinął rękawy i ustawił się naprzeciwko Diego.
- Lu, soczek. - powiedział po czym ona mu go podała. - lusterko teraz. - oddał Ludmile puste opakowanie i wziął lusterko. Przejrzał się w nim chwile po czym dał je dla blondynki. Po chwili do ręki wziął gitarę i zaczął grać. Co on wymyślił.
- Co ty odwalasz?! - spytał Diego.
- Nie ustaliliśmy jak będziemy walczyć, więc będziemy walczyć na głosy. Przechodnie zdecydują kto wygra. - powiedział spokojnie.
- Ok. - dziewczyny zwołały publiczność i można było zacząć. Oboje, żeby było sprawiedliwie zaśpiewaliśmy tą samą piosenkę,  Te esperare.
- Na tych karteczkach piszemy które wykonanie było lepsze. -  tłumaczyła Lu, kiedy skończyła rozdawać kartki.
- No to zastanówcie się i napiszcie. - dodała Violetta.
Po kilku minutach podliczaliśmy wyniki.
- 3 dla Diega i 3 dla Fede. - wyjąkała Lu.
- Jeszcze ja. - powiedziała jakaś pani. Violetta wyrwała z jej rąk karteczkę i rozwinęła.
- 4 dla grzyweczki. - powiedziała.
- On ma imię! - warknąłem. Po czym podeszliśmy do chłopaków czekających na ławce.
- Jaki wynik? - spytali jednocześnie
- Fede zwycięzcą... - wyjąkała Violetta
Federico zaczął skakać z radości. I sam w to nie uwierzyłem, ale tak uścisnął Ludmiłę, że jej oczy na wierzch wyszły. Ona mu się na stówę podoba. Po tym podszedł do Camili.
- Zrywam z tobą. - powiedział obojętnie.
- Co?
- To co słyszałaś. Nas już  nie ma. - po tych słowach Federico poszedł do parku, a zaraz za nim Ludmiła.
- Fran, zakładamy się?
- O co?
- Daje ci stówkę jeśli nie będą razem.
- A ja tobie jak będą. Zakład?
- Zakład.

*Federico
- Czemu zerwałeś z Cami? - zapytała Ludmiła
- Miałem zrobić to już dawno. No wiesz, nie zwracała na mnie uwagi, dla niej liczyli się tylko Violka, Diego, Fran i Emily.
- To już jesteś wolny?
- Tak. A ty masz chłopaka?
- Co?
- Chłopak to taki ktoś kto....
- Ja wiem kto to jest chłopak.
- Więc w czym problem?
- No bo wiesz nikt nie chce się ze mną przyjaźnić. Wszyscy mnie omijają, obgadują. W szkole mam tylko Naty i Maxiego.
- I mnie. - dodałem.
- Zaśpiewał byś coś dla mnie? - spytała blondynka.
- Jasne. - usiedliśmy na ławce i zacząłem grać "Te Creo".

*** 1 godz. później***
*Violetta
Idę właśnie do Diego. Chcę mu zrobić niespodziankę. Liczę, że to będzie udany wieczór. Do niczego jednak nie dojdzie. Nie chcę i muszę być asertywna. Właśnie się malowałam. Jak dla mnie wyglądałam całkiem nieźle. Założyłam moją ulubioną białą sukienkę z czarnym paskiem w talii. Po 15 minutach byłam gotowa do wyjścia. Szłam uliczkami Buenos Aires. Chłodny wietrzyk pieścił moją skórę. Na dworze powoli już się ściemniało. Nie lubiłam sama o tej porze chodzić, no ale cóż. Tato mnienie zawiezie bo jest zajęty pracą. Droga do mojego chłopaka zajęła mi niewiele czasu. Lekko zapukałam do drzwi domu. Otworzyła mi jego gosposia, Tamara.
- Ja do Diego. - powiedziałam sciszonym głosem.
- Proszę wejdź. Jest w swoim pokoju.
- Dziękuję. - zgodnie ze wskazówkami udałam się do sypialni Domingueza, która znajdowała się na piętrze. To co tam zastałam mnie przeraziło.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej!
Przychodzę dzisiaj z 2 rozdziałem.
Mam nadzieję, że się wam podoba.
Fede zerwał z Cami ^^ i może być z Lu xD
Nie przynudzam i oddaję wam te badziewie.
Kochamy was <333 p="">PS . Jest nowa zakładka "Wasze blogi".
Tam możecie do siebie zapraszać. Z chęcią wpadniemy.

wtorek, 2 czerwca 2015

Rozdział 1 - Tylko przy nim tak wariuję

*Leon
- Leon! Jeszcze to przeżywasz? Minęło 10 miesięcy. - usłyszałem głos mojego brata Federico. Dowiedzieliśmy się o tym ok. pół roku temu. Po zerwaniu z Violką to była druga tragedia. Dlaczego? Bo okazało się, że ojciec zdradził mamę. Jednak trochę się cieszyłem, bo zawsze chciałem mieć rodzeństwo. Nie zdziwiło nas, że mamy te same nazwiska, bo nie jednemu psu na imię Burek. Dla nas było to oczywiste, że to przypadek. Co mnie najbardziej zdziwiło mama o tym wiedziała i to akceptowała. Powiedziała, że rachunki są wyrównane. Ona zdradziła ojca, a ojciec ją. Od tamtej chwili uznałem, że mam powalonych rodziców.
- Co z tego? Nikogo już tak nie pokocham jak jej! - odpowiedziałem.
- Na pewno się jeszcze zakochasz. A ta Lara... Nie jest taka zła, a do tego na ciebie leci.
- Może... nie, nie wiem. Nawet ładna jest.
- No widzisz! To spadaj z łóżka, szykuj się i na laski! - zaśmiał się Federico.
- Daj mi 20 minut.
- Ok.

*Violetta
Szłam do szkoły co do mnie jest totalnie niepodobne. Zazwyczaj razem z Diego w tym czasie imprezujemy. Często dołączają do nas moje 'przyjaciółki', Fran, Cami i Emily. (od aut. wiem, że nikogo takiego nie było, ale wyobraźcie sobie, że tak.) Dla nich liczą się tylko one. Nic je nie obchodzi. Do celu idą po trupach i zawsze są zadowolone jak kogoś skrzywdzą, a swoich chłopaków traktują jak rzeczy. One były takie odkąd je znam, ją od zerwania z Leonem. Dziewczyny są moimi 'przyjaciółkami' , ale ją tego nie odczuwam. Nie mam od nich ani odrobinę wsparcia. Powoli stajemy się takie jak Lara. Miała chyba każdego oprócz Verdasów. Ja nie chcę taka być. Chcę się zmienić, ale nie potrafię. Sama tego nie zrobię. Ktoś musi mi pomóc. Tylko kto? Jest mi tylko odrobinę lepiej, bo nikt nie dowiedział się o moim ojcu. On nie jest taki, tylko zagubił się po śmierci mamy. Skończyły już się szantaże, ale to tylko cisza przed burzą. Przez to właśnie taka jestem, fałszywa, chamska, wredna . Mam same złe cechy. Jaka miałaby być dziewczyna niechciana przez nikogo. Diego się mną bawi. Jestem mu potrzebna tylko do jednego. Z zamyśleń wyrwał mnie czyjś głos.
- Hej Violetta, podobno twój facet kokietował Ludmiłę. - No właśnie, mówiłam, on mnie nie kocha. Szybko się odwróciłam, aby zobaczyć kto to. To Brodwey. Pewnym krokiem podeszłam do niego, nadepnęłam mu na stopę, a potem kopnęłam go w krocze.
- Tak się rozprawia z facetami. - powiedziałam patrząc jak on zwija się z bólu, po czym obróciłam się na pięcie waląc go włosami i poszłam dalej.
- Diego Dominguez!! - od wejścia krzyknęłam na całe studio.
- Tak? - odezwał się odchodząc od Emily. Teraz ją zabawiał, a mnie ma gdzieś.
- Mówią, że pokrywałeś tą wiedźmę. - warknęłam.
- Ludmiłę? Kto to mówił.
- Nieważne. Znasz jej imię. Gratuluję!!
- Skarbie ty jesteś zazdrosna!
- Ja? Co ci na łeb strzeliło? Ale będziesz miał karę.
- Jaką?
- Dobrze wiesz jaką. Zakaz dotykania mojego ciała przez tydzień.
- Kotuś, ją tyle nie wytrzymam. - przyciągnął mnie do siebie i chciał pocałować.
- To idź do Ludmiły! - krzyknęłam.
- Ale ja chcę ciebie! - znów mnie przyciągnął tylko tym razem bardziej i mówił to takim uwodzicielskim głosem. Czułam te jego boskie perfumy. Po kilku sekundach nasze usta się złączyły w namiętnym pocałunku. - Chcę tu i teraz. - powiedział robiąc niewielkie przerwy między pocałunkami.
- Nie. - odepchnęłam go. Nienarzucając się Diego odszedł. Zawsze kiedy mu odmawiam widzę w nim agresję. Boję się go. Tak, boję się swojego chłopaka. Raz mnie nawet pobił. Chcę odejść, ale wraz z tym odejdzie ta Violetta, której nie chcę. A jak mówiłam sama nie dam rady. Mnie to się nie uda.

*Ludmiła
Za każdym razem, gdy wchodzę do szkoły świat tak jakby na kilka sekund się zatrzymuje. Ludzie patrzą na mnie, a po ok. 10 sekundach wracają do normalnego życia. Jedni odrazu zaczynają mnie obgadywać, a inni czekają, aż pójdę dalej. Dlaczego? Nie wiem. Taka już chyba ich natura. Zawsze jest ktoś na kogo będą gadać bez powodu, z zazdrości lub, dlatego że ktoś coś im zrobił. Oczywiście wśród dziesiątek osób, które mnie nienawidzą itp. mam przyjaciół, Natalię i Maxiego. Wszyscy jesteśmy uważani za dziwaków-wieśniaków. Znów pytanie dlaczego? Na to pytanie odpowiedź zna tylko osoba, która to wymyśliła. Codziennie, gdy idę do studia czuję na sobie JEGO wzrok, wzrok Federico. Zawsze się uśmiecha do mnie i nie wiem czy to uśmiech politowania, czy taki zwykły, serdeczny. Obaj bracia Verdasowie są spoko. Obaj przystojni, ale tylko jeden tak na mnie działa, tylko Federico. Tylko przy nim tak wariuję. Ale oczywiście, to nie bajka i on ma dziewczynę, Cami. Ona traktuje go jak śmiecia, ale Włoch jest tak zaślepiony, że tego nie widzi. Ciekawe czy kiedyś to zauważy. Ciekawe czy kiedyś mnie zauważy. Nagle na kogoś wpadłam.
- Prze... Przepraszam. - wypowiedziałam ledwo usłyszalnie.
- Nic się nie stało. Ślicznie wyglądasz. - odparł Diego.
- Wiem.... yyy.. znaczy... dziękuję.
- Masz dzisiaj wolny wieczór? Taką piękność jak ciebie z wielką chęcią bym gdzieś zabrał.
- Nie mam! - po tych słowach ruszyłam dalej. Diego złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął.
- A ja wiem, że masz. - przybliżył się bardziej, a jego ręka wylądowała na moim tyłku.
- Masz mnie za łatwą łaskę? - spytałam przez zęby. Szybko tego pożałowałam. Diego właśnie się przymierzał, żeby mnie uderzyć. Nie wiem co by się stało, gdyby z pomocą nie przyszli moi przyjaciele i Federico.
- Zostaw ją! Chcesz się bić to proszę. O której mam przyjść? Teraz? Mi pasuje w każdej chwili! - wypowiedział ze złością Fede.
- Tylko daj mu znać 2 godz. wcześniej, bo musi grzywkę ułożyć! - zawołał gdzieś z tyłu Leon.
- Dziś 17. W parku. - powiedział najwyraźniej wściekły Diego.
- Ja wam dziękuję. - cicho i ze łzami w oczach wypowiedziałam.
- To nic wielkiego Ludmiła. - odrzekł Fede przytulając mnie. W jego ramionach czułam się taka bezpieczna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka! <3
Nareszcie dziś rozdział!
Wiem, że krótki i beznadziejny i musieliście na niego tak długo czekać.
Przepraszam. :c
Miał być wcześniej, ale chora jestem i nie miałam kiedy. ( D.Pasquarelli)
Dziekujemy osobom, które skomentowały prolog.
Wasze komentarze wiele dla nas znaczą.
Kochamy was! <333