sobota, 21 listopada 2015

PÓŁ ROKU BLOGA- Podziękowania+nispodzianka

PÓŁ ROKU BLOGA
"Wszystkie nasze marzenia mają szansę się spełnić,
jeśli mamy odwagę je realizować"
Walt Disney

Na samym początku chciałybyśmy was przeprosić, ale rozmowa przez Skype nie odbędzie się z powodu mojej choroby. Jestem ledwo żywa. Mamy nadzieję, że nie macie nam tego za złe.;-)

Naszym marzeniem było i jest pisanie oraz dzielenie się naszą wyobraźnią. Nigdy nie wymarzłyśmy sobie czegoś lepszego. Bardzo chciałybyśmy podziękować Wam naszym czytelnikom za przemiłe komentarze, czytanie naszej historii, obserwowanie. WOW!!! To jedyne co mogę napisać jestem w ciężkim szoku, że  wyrwaliście z nami już sześć miesięcy. przejdźmy do statystyk.

( z godziny 19 dnia 21 listopada 2015)

Łączna liczba wyświetleń: 8379
Łączna liczba komentarzy: 219
Posty:24 (nie wliczając notek itp.)
Obserwatorzy: 9

Bardzo Dziękujemy za to wszystko !!!!!!!!! Kochamy Was!!!!! Jesteście niesamowici!!!!!!
 A teraz czas na niespodziankę :) 



One Shot- Kulisy koncertu

Violetta od jedenastego roku życia jest niema.
 Głos straciła podczas pożaru jej starego domu.
 Jedna z belek spadła na nią, przygniatając struny głosowe.
 Po wypadku przeprowadziła się z ojcem do Buenos Aires.
 Gdy dziewczyna miała siedem lat jej rodzice rozwiedli się.

       Jak zawsze Violetta przychodziła do szkoły na 730 .Przed wejściem do budynku ktoś z jej rąk wyrwał fioletowy pamiętnik.
-Violka co ty tu masz?- spytał z kpiną Diego. Od gimnazjum ma dręczycieli; Leon Verdas , Ludmiła Ferro, Natalia Navarro (mówią na nią Naty) i Diego Dominguez.
-Uhu. Jej pamiętniczek. Daj zobaczymy co tam pisze.- tym razem odezwał się najbardziej zaawansowany w dręczeniu z całej paczki. Leon Verdas. Dziewczyny tylko patrzyłv na bezbronną siedemnastolatkę i się śmiały z niej.
-Powiedz tylko słowo a ci go oddamy.- Grupa wybuchła śmiechem a ona tylko spuściła  głowę.
-Zostawcie ją! Dręczcie kogoś innego, kogoś kto obroni się przed wami!- Krzyknął Pasquarelli
- Chcesz się bić "Feduś"- Leon, on jak zwykle chce się bić.
-Jeśli chcesz tak bardzo to chodź.
-Co się tu dzieje?- z budynku wyszedł Pablo, jeden z nauczycieli a także dyrektor Studio On Beat.-Andres? Znowu czepialiście się Violetty?
-My… Nie no skąd myy… ty… tylko staliśmy sobie a..a..a.. ona sobie tylko szła- chłopak się jąkał, próbował się wywinąć. On jako jedyny nie umiał kłamać.
-Ostrzegam was, zostawcie Violettę w spokoju.-Gdy skończył. Rozbrzmiał dzwonek na pierwszą lekcję. Uczniowie udali się do klas. Klasa Violetty miała teraz matematykę, nikt jej nie lubi. Violetta jest szóstkową uczennicą , ale nawet ona nie lubi matematyki , tak jak jej klasa.
Po zajęciach w szkole Vilu wróciła do domu. Wchodząc do niego usłyszała z salonu rozmowę i śmiech. Weszła do niego i zobaczyła siedzących na kanapie, dwoje w średnim wieku ludzi; kobietę i mężczyznę. Na drugiej sofie siedział jej ojciec i.. Leon. Co on tu robi-pomyślała szatynka.
-Violetta, już jesteś. Musimy porozmawiać.- odezwał się ojciec dziewczyny.
-Co ty tu robisz?- spytał młodszy Verdas, widząc Saramego. Viola wyciągnęła z torby notes.
-Mieszkam- napisała
-Właśnie o tym chcielibyśmy z wami porozmawiać.- odezwał się ojciec chłopaka.

-Co, ja mam z nim mieszkać przez całe wakacje???!!-taki napis widniał w notesie Violetty po rozmowie z rodzicami nastolatków.

-Violu, idź się spakować. Wieczorem przyjedzie po Ciebie Alejandro. Dziewczyna wybiegła z salonu do swojego pokoju, trzaskając drzwiami.

        O osiemnastej przyjechał po dziewczynę ojciec jej największego dręczyciela. Gdy dojechali Violettę zaskoczył wygląd domu.


Znalezione obrazy dla zapytania willa

W domu czekała na nich kolacja. Dziewczynie przydzielono pokój gościnny obok pokoju Leona.
Po kolacji dziewczyna poszła do swojej sypialni, która była niemała. Violetta poszła wziąć prysznic. Przebrała się w wcześniej przygotowaną piżamę.
Wchodząc na korytarz zauważyła że drzwi do jej pokoju są uchylone. Weszła a tam, nie kto inny jak sam-Leon.
-Przyniosłem Ci wodę. Już sobie idę- wstał z łóżka i wyszedł. Zdziwiła się że nie było w jego głosie irytacji jej osobą. W ręku trzymał telefon, który dziewczyna mu wyrwała
-EJ! Co robisz?
Ona nie odpowiedziała tylko wpisywała swoje dane w smartfonie. Po chwili oddała mu z uśmiechem i położyła się na łóżku.
-Dobranoc-pożegnał się z uśmiechem, a ona mu pomachała.
Leon udał się do swojej sypialni. Wziął gitarę do reki i usiadł na łóżku. Po chwili w pokoju rozniósł się dźwięk gitary i niezwykły głos Leona.


You're insecure
Don't know what for
You're turning heads when you walk through the do-o-or
Don't need make-up
To cover Up
being the way that you are is eno-o-ough


Everyone else in the room can see it
Everyone else but you-u


Baby You light up my world like nobody else
the way that you flip your hair gets me overwhelmed
but when you smile at the ground it ain't hard to tell
You don't kno-o-ow
You don't know you're beautiful!
If only you saw what I can see
You'll understand why I want you so desperately
Right now I'm looking at you and I can't believe
You don't kno-o-ow
You don't know, you're beautifu-u-ul!
That's what makes you beautiful!


So c-come on
You got it wrong
To prove I'm right I put it in a so-o-ong
I don't know why
You're being shy
And turn away when I look into your e-e-eyes...


Everyone else in the room can see it 
Everyone else but you-u**

                                                                                                   Jorge Blanco tocando guitarra:

      Gdy skończył po sypialni rozniosły oklaski, chłopak szybko odwrócił wzrok ku dzrwiom, w których stała Violetta. Leon uśmiechnął się i pokazał szatynce, aby usiadła. Zrobiła to o co prosił.
- Masz plany na jutro?- Spojrzał na nią pytająco. Pokręciła głową na co on się uśmiechnął ukazując urocze dołeczki.- Chciałabyś pojechać ze mną na przejażdżkę?- Viola odblokowała telefon, postukała i po chwili można był usłyszeć dźwięk SMSa z komórki Leona. Szybko ją odczytał

Od: Vilu   
Nie. I Chętnie. :)

-Super, to jesteśmy umówieni. Idź  spać, wyjeżdżamy z rana.- Brązowooka dała całusa w pliczek Leonowi i wyszła z granatowej sypialni.

*~*~*~*~*~*~*

       Leon zabrał dziewczynę nad jezioro, bawili się świetnie razem. Po miedzy nimi wytworzyła się pewna nić porozumienia. Violetta w końcu  zaufała komuś kto nie jest jej rodziną. Pod koniec lipca rodzice Leona wyjechali w sprawach firmowych. Co wieczór gdzieś wychodzili, aż nadszedł trefny wieczór. W ten piątek postanowili wyjść do klubu, dziewczyna przyodziała białą, obcisłą ze złotymi elementami sukienkę do połowy ud, dodatkowo czarne szpilki,chłopak za nałożył na siebie niebieską koszulę w kratę oraz czarne rurki i czerwone conversy.
      
  Około pierwszej w nocy Violettcie zrobiło się duszno więc wyszła przed budynek. Już w oddali zauważyła grupkę ludzi zbliżających się w jej stronę. Nawet nie zauważyła kiedy została przyciśnięta do ściany. Dwaj mężczyźni uśmiechali się szyderczo i łatwo było zgadnąć ich zamiary. Podwinęli jej sukienkę i zaczęli się do niej dobierać. 'Tylko wejdę i wyjdę, nic nie poczujesz.'- Te słowa odbijały się echem w głowie szatynki. Drugi spoglądał równie ohydnym uśmiechem na na jej zalaną łzami twarz. Zamknęła oczy gdy poczuła, że on zdejmuję jej dolną bieliznę, zaczęła się wyrywać, lecz drugi przytrzymał ją za nadgarstki,a pierwszy rozsunął rozporek i stanął pomiędzy jej nogami. Tylko czekała na najgorsze, nie było dla niej ratunku. Po chwili osunęła się blada jak papier po ścinie budynku i rozpłakała się jeszcze bardziej. Czuję jak ktoś ją podnosi, ale nie ma odwagi otworzyć oczu, które są mocne zaciśnięte. Leon, który zobaczył brak Vilu w środku od razu wyszedł na świeżę powietrze. W ostatniej chwili odepchnął od dziewczyny gwałciciela. Po zdarzeniu szatyn zabrał przerażoną dziewczynę do domu.


      Promienie słoneczne padały przez okno prosto na jego twarz. Odwrócił się tyłem do okna próbując jeszcze raz zasnąć. Nie otwierając oczu wyciągnął rękę po telefon, otworzył jedno oko i spojrzał na podświetlony ekran. Zerwał się widząc godzinę. Niestety nie wyplątał się dokładnie z pod kołdry przez co runął na jasne panele.
-Kur...- szatyn rozmasował obolałą skroń, w którą uderzył się najbardziej. Założył na siebie Czarny T-shirt i zszedł na dół do kuchni gdzie krzątała się gosposia.
-Dzień dobry, Leonie.- Audrey odwraca się do szatyna. Jest to wysoka blondynka z niebieskimi końcówkami. Jej rodzice są alkoholikami przez co ma na wychowaniu młodszego brata. Ciężko pracuję, aby zarobić jak najwięcej.Nie raz przychodziła w nocy do państwa Verdasów  cała zapłakana z bratem.  Łatwo można było dostrzec rany czy siniaki. Wtedy siedziała przytulona do Leon, by  na następny dzień z powrotem wrócić do tych bydlaków. Audrey była starsza od Leona o trzy lata. Oboje traktują się jak rodzeństwo.
-Cześć, Au.- Chłopak całuję ją w policzek. Z szafki wyciąga miskę i płatki, które zalewa zimnym mlekiem. Siada przy wyspie kuchennej i je. Spogląda na dziewczynę wycierającą blat.  Po chwili jego wzrok przykuwa wchodząca do pomieszczenia szatynka. W jej rekach znajduję się żółty notes z motywem motylków oraz długopis w gwiazdki. Widząc szatyna uśmiech się lekko i siada obok niego. Jej wzrok spoczywa na blondynce, która także na nią spogląda.
- Emm.. Violu poznaj Audrey. Audrey to jest Violetta.- Leon przedstawia sobie dziewczyny, ale raczej nie  do siebie przekonane. Violetta lekko jej macha na co ona patrzy na nią jak na debilkę.
-Cześć.- Rzuca szybko i wychodzi z kuchni.
-To co, głodna?- pyta chłopak wstając, brązowooka kiwa nieznacznie głową. Leon przygotowuje dla niej śniadanie i wychodzi mówiąc, że idzie się wyszykować. Vilu zjada posiłek i rusza do łazienki. Bierze prysznic i ubiera się w to. 
-Violka!! Czekam!!- Dziewczyna przejechał po rzęsach tuszem, a usta pomalowała krwistoczerwoną szminką. Zbiegając po schodach potknęła się i wpadła prosto w ramiona Leona. Podnosi wzrok i napotyka szmaragdowe tęczówki. Intensywnie się w siebie wpatrują, w końcu chłopak stawia ją na równe nogi. Przeskanowała ubiór chłopaka. Ubrany był w czarne rurki  z przetartymi kolanami, biało-czarna koszulka idealnie podkreślała jego mięśnie. Jej wzrok spoczął na nadruku koszulki- logo 5 Seconds Of Summer.
-Lubisz 5SOS?- Pokiwała głową, Leon wyjął z kieszeni dwa bilety z wejściówkami za kulisy. Jej oczy prawie wyszły z orbit gdy to zobaczyła jedno z jej marzeń w rękach przyjaciela. Bo mogła go tak nazywać po miesiącu spędzonym razem? Rzuciła się na Leona oplatując nogi wokół pasa, okręcił ją kilka razy wokół osi.
- Chodźmy bo się spóźnimy na spotkanie.- Po kilku minutach byli w garażu i wyjechali w drogę na stadion.


    Pokazali wejściówki ochroniarzowi, który przepuścił ich na tyły stadionu. Doszli do drzwi z wywieszką GARDEROBA, Violetta złapała za rękę Leona i mocno ją ścisnęła.
-Stresujesz się?- Spojrzał na nią ukazując dołeczki w niewielkim uśmiechu. Nie czekając na odpowiedź ze strony towarzyszki zapukał w drewnianą strukturę. Usłyszeli kroki dobiegające od drugiej strony i po chwili ukazał im się nie kto inny ja sam Luke Hemmings bez koszulki. Szatynka przegryzła lekko dolną wargę.
-Hey, Leon.- Blondyn przybił z szatynem piątkę i przepuścił ich do środka. Po całym pomieszczeniu były porozrzucane ciuchy jak i przybory kosmetyczne do twarzy i włosów. 
- Rób co chcesz mamy dwie godziny do koncertu.- Leon pocałował Violę w policzek i poszedł z Luke'iem w głąb pomieszczenia. Rozejrzała się po garderobie i zauważył, że Calum ma problem z ułożeniem włosów. Podeszła do niego i napisała w notesie Help you? i podstawiła go pod twarz mulata. Ten uroczo się uśmiechnął  w stronę dziewczyny i tak zaczęli rozmowę, na którą Vilu kiwała głową na tak lub nie.

     babes<<<is that all you can honestly say in this moment?! Holy shit look at Luke and calum's face!!! And look at Ashton's hair and expression!!! AND MICHAEL LOOKS LIKE AN ANGEL:

      Luke, Micheal, Ashton i Leon usiedli na kanapach w rogu pomieszczenia. 
-When you tell her? (Kiedy jej powiesz?)- Spytał lokowaty szatyna, który spojrzał na niego pytająco.-You fell in love with Violetta. You can see how you look at her.(Zakochałeś się w Violetcie. Widać jak na nią patrzysz.)- Chłopaki pokiwali głowami.
-Ehhhh .... It's not that simple.I am abusing her in school. But so it shows?(Ehhhh.... To nie jest takie proste. Znęcałem się nad nią w szkole. Ale aż tak to widać?)- Ponownie pokiwali głowami.
- Guys!!-Wtem do tej części wpadł przerażony Cal.- Something happened Vilu! (Coś się stało Vilu!)- Jak  na zawołanie czwórka siedzących zerwała się. Na podłodze ujrzeli klęczącą Violettę, kaszlała. Jej dłonie były we krwi. 
-Ashton call an ambulance! (Ashton wezwij pogotowie!)- Krzyknął oszołomiony Luke. Ash jako najstarszy zachował zimną krew i miał już wyciągnięty telefon.

      Violetta od godziny jest w sali zabiegowej, chłopaki z zespołu zadeklarowali, że po koncercie przyjadą do szpitala. Leon jeż zadzwonił do brata V.- Diego. Brunet obiecał przylecieć  najbliższym samolotem z Rzymu do BA. Oparł głowę na ścianę tępo wpatrując się w drzwi, za którymi była jego ukochana. Po tCrzydziestu minutach, które wydawały się męczarnią dla młodego Verdasa dzrzwi się otworzyły, a w nich pojawiła się pielęgniarka pchająca wózek z Violą.
-Viola..- Wreszcie na twarzy Leona zagościł uśmiech.
-Panna Castillo musi odpoczywać.- Siostra zaprowadziła nastolatków do jednej z sal. Szatynka położyła się na łóżku, a szatyn usiadł obok na krzesełku. Wziął do ręki jej drobną dłoń i gładził jej knykcie. Nie rozmawiali, nie potrzebowali tego. Zwykłe uśmiechy jakimi się obdarowywali im starczały.
-Violetta... Nie wiem jak mam to powiedzieć. Może zacznę od tego, że chciałbym Cię przeprosić za moje okropne zachowanie. Te wakacje zmieniły moje nastawienie do ciebie.- Wziął głęboki wdech i kontynuował.-Kocham Cię Violetta. Wiem, że mi nie odpowiesz, ale chce byś wiedziała. Kocham Cię.- Uśmiechnął się do niej.
-Ja Ciebie też Kocham Leon.- Dziewczyna położyła dłoń na policzku, a on wytrzeszczył oczy.
- T..Ty mówisz?
-Tak, Leon odzyskałam głos.- zaśmiała się cicho na jego minę. Otrząsnął się i zbliżył się do pocałunku, oboje zamknęli oczy. Ich usta dzieliły milimetry, ale nagle otworzyły się. W nich stali 5 Seconds Of Summer.
-Seriously? You have a sense of time. (Serio? Wy to macie wyczucie czasu.)- Jęknął szatyn odsuwając się od Castillo. Violetta spojrzała znacząco  na Leona. Dobrze, wiedział co się szykuje, ale przytaknął. Po sali rozniósł się pisk Violi. Chłopaki wybuchli śmiechem. Podeszli do łóżka i zrobili grupowego przytulasa.
-Vilu czy chciałabyś zostać moją dziewczyną.- spytał uroczyście chłopak
-Tak.
~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.

wtorek, 17 listopada 2015

Rozdział 11 - Elizabeth!

* Federico

Od około piętnastu minut siedzę przy barze popijając sok pomarańczowy i co raz spoglądając na chłopaków. Widziałem jak oni się świetnie bawią i po części im zazdrościłem. Też chciałem zapomnieć o świecie i rzucić się w wir zabawy, ale nie umiem. Ostatnie sytuacje mnie przytłaczają. Przez dobre kilka minut zastanawiałem się co teraz może robić Ludmiła. Z kim jest, jak wygląda? Muszę przestać o niej myśleć.
- Przepraszam. - zwróciła się do mnie ognistowłosa dziewczyna. - Ty jesteś Federico?
- Tak, o co chodzi? - spojrzałem na nią. Miała figurę modelki. Długie, zgrabne nogi i płaski brzuch.
- Twój przyjaciel poprosił, abym do ciebie podeszła.
- Jak się nazywa? - zapytałem z lekkim zirytowaniem.
- Marco, czy jakoś tak.
- Wiedziałem... - Powiedziałem bardziej do siebie, niż do niej. - Przepraszam, ale muszę iść. Przekaż mu, że poszedłem do domu. - Zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem. Gdy tylko opuściłem lokal zimne powietrze obiło się falą o moją skórę. Ta noc była wyjątkowo zimna, jak na sierpień. Do domu stąd miałem około 20 minut drogi, ale zdecydowałem, że spacer dobrze mi zrobi. Ja kiedyś zabiję Marco. Ja mu się nie wtrącam w jego związki. I w tym momencie zrozumiałem co czuła mama przy dzisiejszej rozmowie. Przypomniałem sobie jej zapłakaną twarz. Ogarnęły mnie wyrzuty sumienia spowodowane moim zachowaniem. Wkońcu... będę miał rodzeństwo. Jeej... Jakby nie dość mi było Leona. Popatrzyłem na godzinę, na moim zegarku. Była 2:34, a ja mam samolot o 15. Przydałoby się jeszcze trochę zdrzemnąć. Zawiał mocniejszy wiatr, a ja przyspieszyłem kroku. Chcąc ukrócić drogę wszedłem do parku. Będąc w połowie usłyszałem krzyki.
- Zostaw mnie pedofilu! - krzyknęła jakaś dziewczyna.
- Zamknij mordę złotko. - Tym razem był to jakiś mężczyzna.
- Pomocy!! Pomocy! Pomo...! - Zastanawiałem się czy odegrać bohatera, czy nie. Ale jeżeli on ją zgwałci, albo zabije? Do końca życia będę miał wyrzuty sumienia, że nie podeszłem do tej biednej dziewczyny. Ale jak on mnie zabije?
Nie mogę tak ryzykować! Ale nie mogę tchórzyć!
- Pomyśl sobie, że to Ludmiła. Co byś wtedy zrobił? - powiedziałem sam do siebie.
Wkońcu odważyłem się i ruszyłem w kierunku nieznajomych. Zobaczyłem, że dziewczyna leży na kostkach, a facet próbuje się nią zabawić. Nie mogłem na to patrzeć. Przystanąłem na chwilę dzwoniąc na policję i ruszyłem dalej. W dzieciństwie ćwiczyłem Karate i Aikido i coś tam pamiętam, ale nie dużo. Tutaj przydałby się Hernandez. Cały się trzęsłem. Jak najciszej mogłem podeszłem do mężczyzny i go kopnąłem (To nie ze sztuk walki :D), a następnie chwyciłem go ręką.
- Policja już tu jedzie. - powiedziałem i odepchnąłem go od pół nagiej dziewczyny. Przycisnąłem go do ziemi, stając na nim, a ten ani myślał się nie wyrywać. Wkońcu przybiegli Leo i Marco, wcześniej zawiadomieni przeze mnie, a trzy minuty później przyjechała policja.
- Ma pan szczęście, że przestępca nie miał przy sobie ostrych narzędzi. - powiedział do mnie jeden z policjantów, gdy drugi prowadził tego gnoja do auta. - Jutro o 13 ma pan się wstawić na komisariacie. Będzie pan przesłuchiwany i przez tydzień ma pan zakaz opuszczania kraju. Jest pan naszym świadkiem koronnym.
- Ale ja mam jutro lot do Argentyny! - zawołałem.
- Przykro nam. - oznajmił i odszedł. - Imię? - tym razem odezwał się inny.
- Federico.
- Nazwisko?
- Verdas. - westchnąłem.
- Lat?
- Siedemnaście.
- Miejsce mieszkania? - Podałem prawidłowy adres i pozostałe dane.
Zobaczyłem, że ta dziewczyna siedzi na ławce i z kimś rozmawia, a gdy skończyła, odważyłem się do niej podejść. Miała czarną twarz od tuszu, potargane włosy, lekko porwane ubrania i kilka zadrapań.
- Jak się pani czuje? - Zapytałem. Nie wiedziałem jak się do niej zwracać pomimo, że nie wyglądała na wiele starszą ode mnie.
- A jak może się czuć prawie zgwałcona dziewczyna?! - krzyknęła. Poczułem się głupio zadając te pytanie.
- Przepraszam. - Szepnąłem.
- Nie, to ja przepraszam. Poniosło mnie. Po prostu.. ja nie wiem, jak to się stało... ja.. - zaczęła płakać.
- Spokojnie. Ten gnojek zgnije w więzieniu. Obiecuję. - szatynka spojrzała mi w oczy. Jej spojrzenie przypominało mi to jak Ludmiła na mnie patrzyła.
- Elizabeth! - z samochodu, który właśnie podjechał, wysiadła jakaś kobieta.
- Muszę iść. Pewnie zobaczymy się jutro. Jaa..
- Liz!
- Ja dziękuję panu. - powiedziała ze łzami w oczach i ruszyła w kierunku samochodu. Jestem pewien, że nie miała więcej niż siedemnaście lat.

*-----*-----*-----*

Cześć Wam!! ~♥~
Dzisiaj krótki rozdział, ale moim zdaniem może być :]
Niech już będą wakacje!
Albo przynajmniej czerwiec, bo mam dość.
Tylko się ucz i ucz. ;-;

Co do rozmowy to kochani niestety nic pewnego. Mój brat się rozchorował, a do Cheryll nie można i nic nie wiadomo.
Jeżeli już to NIE W PIĄTEK, A SOBOTĘ!
Mimo wszystko postaram się w piątek coś napisać i dodam w sobotę. (Jeżeli się uda)

I przepraszam za to uniesienie pod poprzednim rozdziałem.
Wiem, że jest szkoła i wgl.
Ja też nie mam czasu na czytanie wszystkich blogów (za co przelraszam, ale staram się czytać, jak coś xd)
Ja wszystko rozumiem, tylko zmartwiła nas ich liczba.

Bardzo Was kochamy!!! ~♥~♥~♥~

PS. Dodałam nowego bohatera do zakładki jak coś.

I zapraszamy na Ask'a, Wattpad'a, pocztę (?) do składania zamówień i pisania komentarzy. :))

PS. 2 - To skierowane jest do Hope Martin, właściwie. :) (Mam nadzieję, że przeczyta)
Napisz do nas na pocztę, ok? Chociaż nazwę czy coś.

I jeszcze raz kochamy!! ~♥~

środa, 11 listopada 2015

Trochę bardzo ważne informacje!

Cześć robaczki! ~♥~
Nie, to nie rozdział.
Nie wiem, kiedy będzie..
MOŻE w weekend, ale pewnie nie. XD
Szczerze, to bardziej zajęłam się ostatnią częścią One Shot'a.
Ale jeśli kogoś ciekawi, to jest rozdział na wattlad'zie, a informacje na ten temat znajdziecie po prawej stronie ekranu. (Widok dla komputerów)
I powstała zakładka kontakt.
Macie tam mail i ask.

I teraz pytanie do was.
Już niedługo pół roku bloga i... miał być z tej okazji One Shot, ale.. ban na telefon xDD

I tak Cheryll pomyślała, że może by tak zrobić grupową konserwację na Skype.
My byśmy was, lepiej poznały, wy nas...
I dodam taką informacje, że głównym punktem konwersacji będzie....
WYJAWIENIE IMIENIA CHERYLL!!!

Taaak!! xDDD

Ktoś zainteresowany?
Potrzebna przynajmniej jedna osoba, inaczej nie wypali.
A wiecie, trzeba się przygotować i wgl..
Załatwić nocleg... jedzenie.
Na to potrzeba czasu.. xD
EJJ, ja kończę. (Nie powinnam NIC pisać wieczorem ;-;)

No, ktoś zainteresowany jest??
Jeśli tak to piszcie w kom, a nazwy do mnie na fb.
A jeśli nie macie mnie na fb, to piszcie na pocztę, to wam podam.
A jeśli nie macie naszej poczty ( a napewno nie macie) to zajrzyjcie do zakładki.

I tak, oto Was żegnam i mam nadzieję, że ktoś się znajdzie.

Kochamy Was!!! ♥♥♥