* Naty
Obudził mnie dźwięk wiadomości i ciągłe dzwonienie na mój numer. Zdenerwowana, kiedy telefon zaczął wibrować kolejny raz odebrałam.
- Przyjdź szybko do mnie. - usłyszałam głos Ludmiły.
- Co jest takiego ważnego, że w sobotę - powiedziałam podkreślając ostatni wyraz. - budzisz mnie o prawie szóstej rano?! - próbowałam być zła.
- Błagam. Bądź za pół godziny. - po tym się rozłączyła.
Miałam wrażenie, że płakała. Chcąc, nie chcąc, zaczęłam się zbierać. Poranne czynności, make-up i włosy, to wszystko w piętnaście minut. Nałożyłam jeszcze czarne rurki, białą bokserkę, a na to narzuciłam pudrowo różowy sweterek. Pakując w torebkę potrzebne rzeczy schodziłam po schodach. Z kuchni zabrałam jedno jabłko i szybkim krokiem udałam się do domu blondynki. W przeciągu dziesięciu minut byłam na miejscu. Zapukałam lekko do drzwi, a następnie zadzwoniłam dzwonkiem. Nikt nie odpowiadał. Niepewnie nacisnęłam na klamkę.
- Ludmiła?
- Tu jestem. - usłyszałam jej głos z jej pokoju. Napewno płakała, to słychać.
- Co się stało? - zapytałam i ją objęłam. Twarz miała schowaną w dłoniach.
- To. - podała mi jakiś przedmiot.
- Test ciążowy? - zapytałam wiedząc co odpowie.
- A nie widać?!
- Będziesz miała rodzeństwo?! Gratuluję!
- Jesteś taka głupia, czy tylko udajesz?! - Dziewczyna zaczęła jeszcze bardziej płakać.- To dziecko moje i... Tomasa..
Że co?! Starałam się ukryć moje zdziwienie i złość. Przecież ta dziewczyna ledwo skończyła siedemnaście lat! Jak można być tak nieodpowiedzialnym?! Nie lubię Tomasa i Lu dobrze o tym wie, ale tutaj już nawet nie o to chodzi. Sama świadomość, że twoja najlepsza przyjaciółka, która jest nastolatką będzie miała dziecko jest... przerażająca..? Chyba tak.
- Lu... - wydusiłam po kilku minutach. - Nie wszystko udaje się od razu... - Dziewczyna spojrzała na mnie morderczym wzrokiem.
- Nam się udało. - syknęła.
- Twoi rodzice wiedzą? - To chyba najbardziej odpowiednie co mogłam powiedzieć.
- Jeszcze nie.. Test zrobiłam około godziny temu.
- Ale wiesz, że należy pójść do ginekologa, bo testy mogą wskazywać zły wynik? - Ta tylko skinęła głową.
- Kiedy to się stało?
- Możemy teraz o tym nie rozmawiać? - Lu popatrzyła na mnie prosząco.
- Ech... okej. Jak wolisz. A Tomas? Wie?
- Nie. Nie wiem czy chcę mu mówić.. Boję się tego jak zareaguje.
- Jeżeli cię naprawdę kocha powinien to przyjąć w miarę spokojnie.
*Violetta
Siedziałam na ławce w parku i próbowałam wymyślić jakąś piosenkę. Angie mówiła, że naszym zadaniem będzie w parach napisanie i zaśpiewanie piosenki. Najlepsi będą reprezentowali szkołę w Londynie i będzie to tylko sześć osób. Chciałabym być wśród nich.Chciałabym śpiewać z Leonem, ale wiem, że Pablo i reszta zrobią wszystkim na złość i nie połączą nas tak jak byśmy chcieli. Ewentualnie mogłabym być z Federico. Tylko z nimi dogaduję się w miarę dobrze. Oczywiście chodzi mi o chłopaków. Moje myśli właśnie popędziły na inny tor. Kim jest ta cała Elizabeth? Nie lubię jej. Niektórzy mają w sobie coś takiego, że od samego patrzenia czuje się do nich niechęć. Ja tak mam z nią. Ma w sobie coś takiego. Ponoć oczy są zwierciadłem duszy. Ja w jej oczach nic nie widzę. Czy to znaczy, że jest pusta? Z zamyśleń wyrwał mnie czyjś głos.
- Gdzie Leon?
- Nie wszczepiłam mu GPS-a, więc nie wiem. - Powiedziałam równie szorstko co Lara.
- A mi się wydaje, że jednak coś wiesz.
- Tak. Masz rację. Jest u mnie w domu i czeka tam na mnie. - Prychnęłam.
- Mało jeszcze wiesz o życiu...
- Doprawdy? Ty wiesz przecież znacznie więcej. To przecież tobie matka zmarła, kiedy miałaś sześć lat, ciebie ojciec pobił za to, że go wywalili z pracy, bo jakaś idiotka go wydała, ty musiałaś zerwać z chłopakiem, bo cię szantażowali. Prawda?! - Wstałam z miejsca unosząc ręce do góry. Nie wiem czemu to powiedziałam.
- Hmmm.. nie. Ale chyba wiem kto go wydał i wiem kto cię szantażował. - Skrzyżowała ręce na piersi.
- Tak..? Kto? - uniosłam brwi i zobaczyłam, że krok za nią stoi Verdas.
- Ech.. Violka, jesteś taka głupia czy udajesz? To byłam ja!
- Co? - Powiedział Leon, a ja się uśmiechnęłam chytrze do dziewczyny.
- O.. Leoś.. Szukałam cię.. - uśmiechnęła się słodko.
- Wytłumacz mi to.
- Emm... Lepiej jej się spytaj co jej tatuś ma do ukrycia.
- Nie.. - Pokręciłam głową. - Nie zrobisz tego. - W oczach zebrały mi się łzy. Jak ojciec się dowie, że kolejne osoby się dowiedziały znów mnie pobije.
- Jej ojciec przespał się z uczennicą za to, że zaliczy jej test, którego nie zdała!! - krzyknęła.
Wzrok niektórych ludzi utkwił we mnie. Niektórzy patrzeli wręcz z obrzydzeniem. Po moich policzkach płynęły strumienie łez.
- Ja.. już pójdę... - powiedziałam i kiedy pozbierałam swoje rzeczy pobiegłam w stronę domu.
* Leon
Nic z tego nie rozumiałem. Co mnie obchodzi co zrobił ojciec Vilu? On to nie ona, więc nie wiem czemu Lara była tak bardzo zadowolona, kiedy mi to powiedziała. Ale wiem co słyszałem wcześniej i nie byłem z tego zadowolony. Wstyd mi, że nie wierzyłem Violi i Federico tylko jej. Po chwili przysiadł do mnie mój brat.
- Nad czym tak myślisz?
- Chciałem znów z nią pogadać i zastałem przy niej Larę. Rozmawiały o czymś i usłyszałem, jak mówiła, że to ona ... - Fede chyba się domyślił o co chodzi.
- Mówiliśmy ci.
- A ja nie chciałem was słuchać, wiem.
- Podobno miłość zaślepia. - Zaśmiał się.
- Błagam cię.. Sam nie wiem co to miało być. Z pewnością żadne szczere uczucie.
- No widzisz. Wystarczyło, że wrócę, a już odzyskujesz mózg.
- Idziemy do domu? - Zapytałem, a Federico bez słowa wstał i ruszył w drogę. - Czekaj. - Zaśmiałem się, a on zaczął biec.
***
Weszliśmy cicho do domu i już w drzwiach słyszeliśmy jakieś krzyki.
- Czy ty jesteś normalny?! - to był głos jakiejś dziewczyny.
- Liz, córciu, nie denerwuj się! - powiedział.. mój ojciec? Tak, ale dlaczego on nazwał ją córką?
- Nawet mnie tak nie nazywaj! Wiesz, chyba wiem, dlaczego Fede cię tak nienawidzi.. - warknęła, a ja i Federico staliśmy osłupieni. - Nie dość, że ukrywasz przed wszystkimi prawdę, miałeś mnie i jego gdzieś przez jakieś siedemnaście lat! Co ja mówię! Oprzytomniałeś, że masz córkę dopiero dwa miesiące temu! Nie zasługujesz na miano ojca. - To ona jest jego córką?! Zaciekawieni podeszliśmy bliżej.
- Elizabeth...
- A wiesz co jest najgorsze?! - milczał - Próbowałeś okaleczyć swojego syna! A razem z tym mnie.
- Nie wiedziałem, że będziesz lecieć tym samolotem!
- I co z tego! Tam leciał Federico! Twój syn!! A ty zapłaciłeś pilotowi, żeby się rozbił.
- To nie jest mój syn...
- Wiesz.. - odezwał się Włoch. Po jego policzkach ciekły łzy. - Też cię nie lubię. Ale nigdy bym nie wywołał katastrofy po to żebyś ty cierpiał. Mogli zginąć niewinni ludzie, ja mogłem zginąć, ale ciebie obchodzi tylko czubek własnego nosa. Byłoby ci wygodniej jakbym zginął?! Cieszyłbyś się?! Nienawidzę cię!
Nigdy nie widziałem go w takim stanie. Odkąd go znam to nie płakał. To musiało go zaboleć. Wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
- Wynoś się stąd! - krzyknąłem. - Jak wrócimy do domu ma cię tu nie być! Nienawidzę cię! - w oczach miałem łzy.
Nigdy mu tego nie zapomnę. Chciał zabić, albo okaleczyć swojego syna, a mojego brata.
- A jeśli myślisz, że mama się o niczym nie dowie to jesteś w błędzie. Właśnie będę do niej dzwonił!
Wyszedłem za Federico i zostawiłem jego i Liz samych.
^^^^^^^^^^^^^
Hej! Jak Wam się podoba rozdział?
#Drama #Time :D
Jeżeli ktoś nie może się połapać to śmiało pytajcie!
Szczęśliwych walentynek! ♥
Kto zaczął ferie? Nie wiem czy mi się uda wszystko nadrobić, bo dwa tomy Krzyżaków mamy przeczytać... To będzie straszne...
A tak btw. Chce ktoś mieć zajmowane miejsce?
Kochamy!! ♥♥♥
- Jesteś taka głupia, czy tylko udajesz?! - Dziewczyna zaczęła jeszcze bardziej płakać.- To dziecko moje i... Tomasa..
Że co?! Starałam się ukryć moje zdziwienie i złość. Przecież ta dziewczyna ledwo skończyła siedemnaście lat! Jak można być tak nieodpowiedzialnym?! Nie lubię Tomasa i Lu dobrze o tym wie, ale tutaj już nawet nie o to chodzi. Sama świadomość, że twoja najlepsza przyjaciółka, która jest nastolatką będzie miała dziecko jest... przerażająca..? Chyba tak.
- Lu... - wydusiłam po kilku minutach. - Nie wszystko udaje się od razu... - Dziewczyna spojrzała na mnie morderczym wzrokiem.
- Nam się udało. - syknęła.
- Twoi rodzice wiedzą? - To chyba najbardziej odpowiednie co mogłam powiedzieć.
- Jeszcze nie.. Test zrobiłam około godziny temu.
- Ale wiesz, że należy pójść do ginekologa, bo testy mogą wskazywać zły wynik? - Ta tylko skinęła głową.
- Kiedy to się stało?
- Możemy teraz o tym nie rozmawiać? - Lu popatrzyła na mnie prosząco.
- Ech... okej. Jak wolisz. A Tomas? Wie?
- Nie. Nie wiem czy chcę mu mówić.. Boję się tego jak zareaguje.
- Jeżeli cię naprawdę kocha powinien to przyjąć w miarę spokojnie.
*Violetta
Siedziałam na ławce w parku i próbowałam wymyślić jakąś piosenkę. Angie mówiła, że naszym zadaniem będzie w parach napisanie i zaśpiewanie piosenki. Najlepsi będą reprezentowali szkołę w Londynie i będzie to tylko sześć osób. Chciałabym być wśród nich.Chciałabym śpiewać z Leonem, ale wiem, że Pablo i reszta zrobią wszystkim na złość i nie połączą nas tak jak byśmy chcieli. Ewentualnie mogłabym być z Federico. Tylko z nimi dogaduję się w miarę dobrze. Oczywiście chodzi mi o chłopaków. Moje myśli właśnie popędziły na inny tor. Kim jest ta cała Elizabeth? Nie lubię jej. Niektórzy mają w sobie coś takiego, że od samego patrzenia czuje się do nich niechęć. Ja tak mam z nią. Ma w sobie coś takiego. Ponoć oczy są zwierciadłem duszy. Ja w jej oczach nic nie widzę. Czy to znaczy, że jest pusta? Z zamyśleń wyrwał mnie czyjś głos.
- Gdzie Leon?
- Nie wszczepiłam mu GPS-a, więc nie wiem. - Powiedziałam równie szorstko co Lara.
- A mi się wydaje, że jednak coś wiesz.
- Tak. Masz rację. Jest u mnie w domu i czeka tam na mnie. - Prychnęłam.
- Mało jeszcze wiesz o życiu...
- Doprawdy? Ty wiesz przecież znacznie więcej. To przecież tobie matka zmarła, kiedy miałaś sześć lat, ciebie ojciec pobił za to, że go wywalili z pracy, bo jakaś idiotka go wydała, ty musiałaś zerwać z chłopakiem, bo cię szantażowali. Prawda?! - Wstałam z miejsca unosząc ręce do góry. Nie wiem czemu to powiedziałam.
- Hmmm.. nie. Ale chyba wiem kto go wydał i wiem kto cię szantażował. - Skrzyżowała ręce na piersi.
- Tak..? Kto? - uniosłam brwi i zobaczyłam, że krok za nią stoi Verdas.
- Ech.. Violka, jesteś taka głupia czy udajesz? To byłam ja!
- Co? - Powiedział Leon, a ja się uśmiechnęłam chytrze do dziewczyny.
- O.. Leoś.. Szukałam cię.. - uśmiechnęła się słodko.
- Wytłumacz mi to.
- Emm... Lepiej jej się spytaj co jej tatuś ma do ukrycia.
- Nie.. - Pokręciłam głową. - Nie zrobisz tego. - W oczach zebrały mi się łzy. Jak ojciec się dowie, że kolejne osoby się dowiedziały znów mnie pobije.
- Jej ojciec przespał się z uczennicą za to, że zaliczy jej test, którego nie zdała!! - krzyknęła.
Wzrok niektórych ludzi utkwił we mnie. Niektórzy patrzeli wręcz z obrzydzeniem. Po moich policzkach płynęły strumienie łez.
- Ja.. już pójdę... - powiedziałam i kiedy pozbierałam swoje rzeczy pobiegłam w stronę domu.
* Leon
Nic z tego nie rozumiałem. Co mnie obchodzi co zrobił ojciec Vilu? On to nie ona, więc nie wiem czemu Lara była tak bardzo zadowolona, kiedy mi to powiedziała. Ale wiem co słyszałem wcześniej i nie byłem z tego zadowolony. Wstyd mi, że nie wierzyłem Violi i Federico tylko jej. Po chwili przysiadł do mnie mój brat.
- Nad czym tak myślisz?
- Chciałem znów z nią pogadać i zastałem przy niej Larę. Rozmawiały o czymś i usłyszałem, jak mówiła, że to ona ... - Fede chyba się domyślił o co chodzi.
- Mówiliśmy ci.
- A ja nie chciałem was słuchać, wiem.
- Podobno miłość zaślepia. - Zaśmiał się.
- Błagam cię.. Sam nie wiem co to miało być. Z pewnością żadne szczere uczucie.
- No widzisz. Wystarczyło, że wrócę, a już odzyskujesz mózg.
- Idziemy do domu? - Zapytałem, a Federico bez słowa wstał i ruszył w drogę. - Czekaj. - Zaśmiałem się, a on zaczął biec.
***
Weszliśmy cicho do domu i już w drzwiach słyszeliśmy jakieś krzyki.
- Czy ty jesteś normalny?! - to był głos jakiejś dziewczyny.
- Liz, córciu, nie denerwuj się! - powiedział.. mój ojciec? Tak, ale dlaczego on nazwał ją córką?
- Nawet mnie tak nie nazywaj! Wiesz, chyba wiem, dlaczego Fede cię tak nienawidzi.. - warknęła, a ja i Federico staliśmy osłupieni. - Nie dość, że ukrywasz przed wszystkimi prawdę, miałeś mnie i jego gdzieś przez jakieś siedemnaście lat! Co ja mówię! Oprzytomniałeś, że masz córkę dopiero dwa miesiące temu! Nie zasługujesz na miano ojca. - To ona jest jego córką?! Zaciekawieni podeszliśmy bliżej.
- Elizabeth...
- A wiesz co jest najgorsze?! - milczał - Próbowałeś okaleczyć swojego syna! A razem z tym mnie.
- Nie wiedziałem, że będziesz lecieć tym samolotem!
- I co z tego! Tam leciał Federico! Twój syn!! A ty zapłaciłeś pilotowi, żeby się rozbił.
- To nie jest mój syn...
- Wiesz.. - odezwał się Włoch. Po jego policzkach ciekły łzy. - Też cię nie lubię. Ale nigdy bym nie wywołał katastrofy po to żebyś ty cierpiał. Mogli zginąć niewinni ludzie, ja mogłem zginąć, ale ciebie obchodzi tylko czubek własnego nosa. Byłoby ci wygodniej jakbym zginął?! Cieszyłbyś się?! Nienawidzę cię!
Nigdy nie widziałem go w takim stanie. Odkąd go znam to nie płakał. To musiało go zaboleć. Wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
- Wynoś się stąd! - krzyknąłem. - Jak wrócimy do domu ma cię tu nie być! Nienawidzę cię! - w oczach miałem łzy.
Nigdy mu tego nie zapomnę. Chciał zabić, albo okaleczyć swojego syna, a mojego brata.
- A jeśli myślisz, że mama się o niczym nie dowie to jesteś w błędzie. Właśnie będę do niej dzwonił!
Wyszedłem za Federico i zostawiłem jego i Liz samych.
^^^^^^^^^^^^^
Hej! Jak Wam się podoba rozdział?
#Drama #Time :D
Jeżeli ktoś nie może się połapać to śmiało pytajcie!
Szczęśliwych walentynek! ♥
Kto zaczął ferie? Nie wiem czy mi się uda wszystko nadrobić, bo dwa tomy Krzyżaków mamy przeczytać... To będzie straszne...
A tak btw. Chce ktoś mieć zajmowane miejsce?
Kochamy!! ♥♥♥
Wow!!!
OdpowiedzUsuńCudo!
Zapraszam do mnie na nowego bloga
kocham
Dziękuję!
UsuńKocham! ♡
O kurna =-O
OdpowiedzUsuńO-KUR-NA!
Ile akcji w jednym rozdziale!
Ludmiła W ciąży ja piernicze!
Tylko nie rozumiem jednej rzeczy... Kto jest czyim rodzicem, bo już trochę się pogubiłam
Wyszło Ci genialnie, dokładnie tak, jak oczekiwałam. Nie mogę się doczekać nexta!
Te "kurna" na początku to w pozytywnym sensie, dostarczyłaś dużo emocji i tak powinno być ;)
Kocham ❤❤
Spodziewałam się, że przy tym będzie zamieszanie. Więc Federico, Leon i Elizabeth mają jednego ojca. (No i matka Fede będzie miała z nim kolejne dziecko) Tyle że ich ojciec nie chce żeby nazywano go tatą Federico, czyli tak jakby go wydziedzicza.
UsuńDziękuję za tyle miłych słów!
Kocham ♥
Dzięki, że mi wytłumaczyłaś ❤
UsuńTym razem wrócę na pewno Perełko bo jestem już nareszcie w domu i jutro wrócę obiecuję <333
OdpowiedzUsuń~ Angelo ~
JESTEM!!!!!!!!!!!!!!!
Usuń(Jak ja nienawidzę Walentynek!- tak wiem były one wczoraj i to nie ma nic wspólnego z rozdziałem ale ciii xD)
No więc na początku przepraszam, że nie skomentowałam ostatniego rozdziału ale jak już wspomniałam wyżej, byłam na wyjeździe no i nie za bardzo miałam jak. Ale teraz jestem już w domu (koniec ferii -,-) więc komentuje! <33
A propo jeszcze ostatniego postu to nie masz mnie za co przepraszać, wszystko rozumiem ;*
Co do rozdziału to moje przyszłe oczekiwania i to jak ja sobie to dalej wyobrażam to tak- Lu mówi Tomasowi o ciąży ale ten z nią zrywa (czy coś w tym stylu xD) no i zapłakaną Lusię znajduję Fedi oczywiście (albo niech Lu spróbuje się zabić a Fede ją uratuję *,*) no i Federico w końcu jej wybaczy, zaakceptuje dziecko tej mendy Tomasa i będą razem <333 Tak wiem moja wyobraźnia xD
Co do Liz to bardzo się cieszę, że ta suka jest TYLKO jego siostrą bo przynajmniej nie zepsuje mi Fedemilki tak jak Tomas -,- <33
Co do ojca Federico (?- nie wiem niezbyt ogarniam kim on jest, ale spokojnie mój ,,niezwykle szybki mózg,, zaraz wszystko ogarnie xD)Tak czy inaczej nie lubię go -,-
Chcesz zabić mojego Fedusia chuju?! Powodzenia! Prędzej ja zabiję ciebie!! (hahahahaha)
Leon i Fedi tacy fajni bracia *,* <333
Ale jakoś tak Federico Verdas ? xD Wolę Pasquarelli xD
No chyba się trochę rozpisałam hahaha, mam nadzieję że pisanie nowego rozdziału również tak łatwo mi pójdzie xD
Ja już spadam, bo szkoła wróciła (jeeejj! -,-) no a nowy rozdział też sam się nie napisze <3
Do następnego Kochanie <333
~Angelo~
Tak długiego komentarza to chyba tutaj jeszcze nie było. :D
UsuńPowiem tylko, że w około 20 % masz rację co do dalszego ciągu. :)
Dziękuję, kocham! ♥