- Wiesz o co chodzi?
- Nie.
Po chwili do sali wszedł dyrektor, czyli Pablo.
- Pewnie jesteście ciekawi po co was tu zwołałem - zaczął, a zebrani pokiwali twierdząco głowami. - Do waszej klasy dołączy nowy uczeń, który przyjechał prosto ze Stanów!
Wokół wszystkich zapanował gwar. Owszem, zdarzali tu się obcokrajowcy, między innymi ja, ale nigdy nie przybył nikt z USA - kraju który wzbudzał podziw na chyba całym świecie. A poza tym mamy początek maja, kto dołącza tak późno..?
- Powitajcie Matthew! - na scenę, na której przemawiał Pablo, wszedł wysoki szatyn. Z tego co zdążyłem zauważyć, miał niebieskie oczy, opaloną cerę i lekko potargane włosy, z dużą grzywką. Uśmiechnął się do nas przyjaźnie ukazując rząd zębów. Momentalnie prawie wszystkie dziewczyny zbliżyły się w stronę sceny na co prychnąłem.
- Też mi coś... - zaśmiałem się.
- Korzystając z okazji... Zgodnie z waszymi wychowawcami ustaliliśmy, że zasłużyliście sobie na mały odpoczynek. Co prawda niektórzy za cięty język nie powinni... - spojrzał na mnie - No, ale nie będziemy nikogo faworyzować ani tępić... Pod koniec maja odbędzie się wycieczka w terenie. Trwać będzie około tygodnia, spać będziecie w domkach letniskowych, codzienne zajęcia z zakresu muzyki, plastyki i sportu, i wiele innych, a na koniec ognisko... Coś jak obóz wakacyjny, tylko krótszy i w roku szkolnym. Jeżeli jesteście chętni to zapraszam. Wszystkie informacje u nauczycieli.
- Jedziemy? - Lu spojrzała na mnie.
- Czemu nie. - wzruszyłem ramionami.
- Myślę, że to tyle i mam nadzieję, że dobrze przyjmiecie kolegę.
Po tych słowach zszedł ze sceny, która po chwili się zapełniła. Wszyscy chcieli poznać lepiej Matthew i mu się przypatrzeć.
- Co lubisz robić? - zadała pytanie Camilla.
- Lubię sport, muzykę, dobrą książkę albo porządny dokumentalny film.
- Intelektualista się znalazł. - prychnąłem. - Czemu przyjechałeś?
Chyba nikt się tego nie spodziewał, bo momentalnie wszystkie twarze zwróciły się na mnie z dość wyraźnie zdziwionymi minami.
- Ymmm... Lubię podróże, nowe kraje, kultury i kocham poznawać nowych ludzi. Jak masz na imię..?
- Nie powi...
- To Federico. - wtrąciła Ludmiła.
- Umiem mówić, dzięki. - warknąłem.
- Jaki rodzaj muzyki lubisz? - padały kolejne pytania.
- Różną... Co mi wpadnie w ucho. Słucham niemal wszystkiego.
- Grasz na czymś? - zapytała Violetta.
- Na gitarze. - uśmiechnął się, a połowa dziewczyn już robiła maślane oczy, chociaż nie mają powodu...
- Zagrasz coś? - zapytała jedna ze starszych uczennic.
- Może później... - zaśmiał się.
- Masz świetne włosy...
- Dzięki.
- Masz dziewczynę?
- Nie.
- A w jakich gustujesz?
- W blondynkach...
- Zobaczysz, że jutro połowa dziewczyn będzie miała blond. - parsknąłem. - Nie mów, że tobie też się podoba ten pajac z grzywką na pół ryja. - powiedziałem, gdy zobaczyłem jak na niego patrzy. - Lu... - pstryknąłem jej palcami przed oczami, ale nie zareagowała. - Eww... I co ja mam z tobą zrobić? - zaśmiałem się. - Kot ci zdechł... - próbowałem zwrócić jej uwagę. - Pablo cię woła... Masz pryszcza na nosie, zrób coś z tym... - nic, dosłownie nic nie skutkowało. - Zaraz cię pocałuję i się ockniesz, śpiąca królewno. - zaśmiałem się.
- Co? Matthew zaraz mnie pocałuje..?
- Ja... Może wreszcie byś się ogarnęła.
- Jestem ogarnięta.
- Yhmm... A ja jednorożcem.
- Fede... - walnęła mnie w ramię.
- Serio podoba ci się ten lamus? - wyszliśmy z auli.
- To nie lamus... On jest fajny...
- Po czym to stwierdzasz? Jego buźce, ubraniach, czy tym, że umie grać na gitarze? Dobrze wiemy, że kleisz się do takich gości i startując z gitarą łatwiej jest się dostać do twojego serca.
- Ty startowałeś bez i ci się udało.
- Ale pomyśl przez co przechodziłem... Nie pamiętasz naszych sprzeczek? A poza tym trafiłem tam jako przyjaciel.
- Chcesz jako ktoś więcej? - zmarszczyła brwi.
- Nigdy... Fuj.. - udałem obrzydzenie, a ona się zaśmiała.
- Jesteś głupi.
- Też cię kocham.... Oczywiście jako przyjaciel, nie marz sobie nawet, że coś więcej.
- Śnie o tym.
- O, fajnie. Może podzielisz się ze mną swoimi genialnymi snami, bo ja swoich się z chęcią pozbędę.
- Co ci się śni?
- Koszmary...
- A dokładniej?
- Ty... Codziennie budzę się wystraszony. Dziwne, że nie dostałem zawału jeszcze.
- Nienawidzę cię. - zaśmiała się i odeszła w stronę Camilli.
- Czekać dzisiaj na ciebie?!
- A jak myślisz?!
- Okej, to sobie pójdę!
- Wal się, idioto!