czwartek, 29 października 2015

Rozdział 10 -Uważaj na słowa gówniarzu!

* Ludmiła

Powoli zaczęłam się denerwować.Czekam już 10 minut na Tomasa, a on nie raczył się zjawić, ani zadzwonić czy wysłać sms, że się spóźni. Włączyłam telewizję i zaczęłam przeglądać kanały. Nie było nic ciekawego. Przeskakiwałam je od pierwszego do ostatniego. Po chwili zatrzymałam się na jakimś muzycznym. Właśnie leciała moja ulubiona piosenka, a ja korzystając, że nikogo nie ma w domu zaczęłam śpiewać i tańczyć. Kocham to, czuję, że to moja pasja i nie muszę się nad tym zastanawiać. Moim największym marzeniem zawsze było i jest wystąpienie na wielkiej scenie pełnej ludzi. Kiedyś wśród tych ludzi w pierwszym rzędzie miał być Federico, ale teraz po dłuższym zastanowieniu nie chcę tego. Ten człowiek źle mi się kojarzy. Jeżeli to prawda co mówił Tomas, to nie chcę go znać. Z moich zamyśleń i występu wyrwał mnie chrząk. Heredia stał oparty o ścianę i bacznie mi się przyglądał. Nawet nie wiem kiedy do ręki wzięłam lakier i udawałam, że to mój mikrofon.
- Ślicznie śpiewasz. - powiedział po chwili i się uśmiechnął.
- Dziękuję. - Szepnęłam. Czułam jak na mój policzek wkrada się rumieniec.
- O czym chciałaś porozmawiać?
- Za chwilę ci opowiem. Chcesz coś do picia?
- Soku, jeśli masz.
- Jasne. - powiedziałam i udałam się w stronę kuchni po wspomniany napój. Po chwili wróciłam z paczką ciastek i dwiema szklankami. - Dręczy mnie taka sytuacja. Jest powiązana z Federico i moimi przyjaciółmi. - w tym momencie powiedziałam mu o tym co się stało. O włamaniu na facebook'a. O tym, że nikomu nie mówiłam, że Naty i Fede kręcą i, że przeglądałam telefon Hiszpanki, a Maxi o tym się dowiedział ode mnie i o innych głupotach.
- Może lunatykujesz? - powiedział, gdy skończyłam przemowę.
- Nie, napewno nie.
- Hmm. Może jednak komuś o tym mówiłaś?
- Nie. Jestem w stu procentach pewna, że nie. - Powiedziałam zmartwiona. To nie było wcale śmieszne.
- Mówiłaś, że wtedy się wykrzyczałaś. Ktoś był w domu?
- Właściwie to, nie jestem pewna. Ale jeśli rodzice, to nie znają mojego e-maila i hasła. - Hasło bardzo łatwo zgadnąć. Dziwię się, że jeszcze jego nie zmieniłam. Zastanawiacie się jakie? Fedemila, tak imię Federico połączone z moim.
- No to nie wiem. - powiedział zrezygnowany chłopak.
- A mówiłam ci o wybitym oknie? - Tomas spojrzał na mnie pytająco. - Ach.. Więc pewnego dnia zbudził mnie dźwięk zbitej szyby i szukając jakiś śladów napotkałam się na kartkę z napisem "Znam twój sekret Ludmiło". - w dużym skrócie powiedziałam historię.
- Dziwne.. O czym ten chłopak mówił?
- A nic waż.. chłopak? Skąd wiesz, że to był chłopak? - spytałam z podejrzeniem.
- Yyy.. tak myślę, że to jakiś chłopak, któremu może dałaś kosza czy coś.. - tłumaczył się Heredia.
- Ach, o to ci chodzi. No nie wiem.. Diego?? Nie, raczej nie.
- Co za Diego?
- Nikt ważny. A co? Zazdrosny jesteś? - zaśmiałam się.
- Trochę. - chłopak się lekko uśmiechnął, a ja mało co nie zakrztusiłam wodą. - Wiesz, jesteś dla mnie ważna. I nie zmienia tego fakt, że niedawno się poznaliśmy. Zakochałem się w tobie odkąd ujrzałem cię w parku. Chciałbym, żebyśmy kiedyś zostali parą. - Nigdy nie sądziłam, że chłopak wyzna mi uczucia w ten sposób. Ale.. lepsze to, niż tchórzostwo, jak w przypadku Verdasa. Nagle Tomas zbliżył swoją twarz do mojej na niebezpieczną odległość, a po chwili poczułam jego usta na moich. Czułam się źle, że się całuję z Tomim, ale nie wiem czemu. Przecież mam prawo to zrobić tak samo jak Federico miał prawo wyjechać i się nie odzywać.
- Przepraszam. - spojrzałam smutno na Heredię.
- Nic się nie stało. Rozumiem. - Chłopak blado się uśmiechnął i mnie przytulił.

*** Kilka miesięcy później ***

*Federico

- Co?! Chyba was do reszty popierdoliło! - krzyczałem wściekły na matkę. - Kto?
- Benito... Posłuchaj, mój drogi synu.. Mam 42 lata i..
- Właśnie! Masz 42 lata! Powinnaś wiedzieć co i z kim robisz!
- Federico! Jestem dorosłą kobietą i to nie twoja sprawa co robię.
- Nie moja? Tylko to będzie moje rodzeństwo. Wyobraź sobie, twoje dziecko ma 10 lat, a ty mogłabyś być jego babcią.
- Ja ci do łóżka nie zaglądam! - krzyknęła kobieta.
- To też będę się puszczać na prawo i lewo. - nagle poczułem przeszywający ból na moim policzku.
- Uważaj na słowa gówniarzu! - spojrzałem na matkę, na twarzy miała wymalowaną złość. - To nie nasza wina, a poza tym stosuję środki.
- A wiesz, że używane nieregularnie nie działają? - nastąpiła chwila ciszy - No właśnie... Ja chociaż wiem, jak się zabezpieczać... - matka miała minę, jakby ją prąd poraził, a ja poszedłem do swojego pokoju. Byłem zdruzgotany. Moja matka w szóstym tygodniu ciąży. To nie było możliwe. A ojciec Leona to też niezły bajerant. Jeszcze się może okaże, że jeszcze z jednego dzieciaka komuś zrobił. Tak, ojciec Leona. Ja nie uważam jego za moją rodzinę. Mam tylko matkę, która kilka lat temu obiecała mi, że nigdy nie wróci do Benito. I co? Złamała obietnicę. Mało przez niego łez wylała? Nie. Gnój nawet nie przyjechał na moją komunię. Nie złożył życzeń urodzinowych. A co najważniejsze, nawet raz nie zadzwonił. Miał mnie w dupie przez 16 lat, a teraz co? Wielki tatuś powraca?? Nie pozwolę mu na to!
- Federico. - usłyszałem pukanie do drzwi. - Mogę wejść?
- Jak chcesz.
- Przepraszam, że cię uderzyłam. - szepnęła, a po jej policzku spłynęła łza.
- Nie, mamo to ja przepraszam. Poniosło mnie.
- Wiem synu, wiem. Rozumiem twój szok.
- Ale ja nie mogę zrozumieć jednego. - Matka spojrzała na mnie pytająco. - Dlaczego on? Jest tyle mężczyzn na świecie, a ty wybrałaś, akurat tego debila..
- Fede.. opamiętaj się. To twój ojciec.
- Nie nazwałbym go tak. Przez 16 lat miał mnie gdzieś. Kiedy przyjechałem do Buenos Aires, nawet słowem nie wspomniał, że spokrewnieni jesteśmy. Dopiero kiedy z Leonem dokopaliśmy się jego pamiętnika i zdjęć to nam powiedzieliście prawdę. A teraz co? Powraca, aby znów zniknąć na kilkanaście lat?
- Nie będzie tak.
- Nie? A ja myślę, że jednak. - po mojej twarzy zaczęły płynąć łzy.
- Wróciłem!!! - krzyknął Benito wchodząc do domu.
- Na ile on tu zostaje? - spytałem.
- Miesiąc.
- W takim razie ja wracam do Buenos Aires. Co dzisiaj mamy?
- Fede. Zastanów się.. proszę...
- Jaki dzień mamy?
- Sobotę.
- A więc w poniedziałek wracam. Aha.. mówiliście matce Leona?
- Nie.
- To ja jej powiem.
- Fe...
- Lepiej idź na dół, bo zaraz tutaj wpadnie ten idiota. - matka spojrzała na mnie z pogardą i wyszła.
Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Nie chciałem całego wieczoru spędzić sam. Nagle jakby na zawołanie zadzwonił do mnie Marco.

M: Siema stary. Słuchaj, mamy dla ciebie propozycJę.
F: Mamy, czyli?
M: No ja i Leo. Chodź z nami na imprezę. Wkońcu zapomnisz o tej swojej Ludmile, czy jak jej.
F: Po pierwsze, to ona już nie jest moja, Nata mówiła, że sobie kogoś znalazła.
M: Z tobą trzeba zrobić to samo. Idziesz? Na wpół do siedemnastej bądź gotowy.

Marco się rozłączył jakby znał odpowiedź. Może ma rację, może nie mogę odrzucać wszystkich lasek, bo nadal myślę o Lu? Wkońcu ona już sobie kogoś znalazła, to ja nie mogę? Ale to nie ma sensu. Przecież pojutrze wracam. O umówionej godzinie zadzwonił dzwonek i do domu wszedł mój kuzyn i Marco.

*Violetta

Dwa miesiące temu wróciłam do ojca. Jakby nie było to go kocham. Jest moim tatą czy tego chcę czy nie. Pani Helena bardzo mi pomogła. Jeżeli mam jakiś problem to zawsze przychodzę do niej. Mówiłam jej, że powinna zostać psychologiem, ale ona się mnie nie słucha i tylko się śmieje. Wkońcu nie każdy umie zmienić człowieka, tak jak w naszym przypadku. Pomogła mi być prawdziwą sobą. Oczywiście coś tam zostało ze mnie, ale nie w takim stopniu jak wcześniej. Nadal nie cierpię Lary, Ludmiły i Emily. Chociaż ta ostatnia wyjechała po tym jak Diego jej powiedział, się zakochał. Dziwne, Diego zakochany. W nim też chyba następuje mała przemiana, ale na chwilę obecną jest takim samym dupkiem, jak był. Leon nadal jest z Larą. Moje tłumaczenia na nic się nie zdały. Zostaliśmy w kontaktach koleżeńskich bardziej, ale nie ukrywam, że nadal go kocham. Jest dla mnie wszystkim. Co do Fran i Cami, te dwie nadal zostały jędzowate, ale nareszcie jesteśmy prawdziwymi przyjaciółkami. Ogółem nie wiele się tutaj zmieniło. Słyszałam od Naty tylko, że Federico ma wrócić. Ludmiła nie przyjęła tego bardzo entuzjastycznie. A ten Tomas? On się wręcz wściekł. Szczerze, nie mogę się doczekać, bo Fede ma mi pomóc z Leonem.

~~^~~^^~~^~~
Hej!! ♥♥♥
Tak oto prezentuje się rozdział dziesiąty. Mam nadzieję, że się podoba :)
No i pojawił się Federico xDD
Trochę zamieszania jest, ale mam nadzieję, że coś tam ogarniacie =]

Dziękuję wszystkim co przeczytali ostatni post (tj. Urodzinowy) i jeszcze bardziej tym co skomentowali :)

Co do komentarzy. Jejku, sama nie wiem jak zacząć.
Martwi nas trochę ich liczebność. Rozumiemy oczywiście, że szkoła, oceny itd.
Niektórzy z powodu ocen mają zawieszonego neta itp.
Okej. Każdy chce mieć dobre oceny. My też. Dlatego brak nas (przynajmniej mnie) pod niektórymi waszymi postami.
Niektórzy z was pisali, że będą czytać, nie komentować. Okej.
Niektórzy nie obserwują i tylko czasami skomentują, kiedy zaproszę, okej.
A co z resztą?
Czy te opowiadania, aż tak się pogorszyły, że nie czytacie?? Bo według mnie jest lepiej.
Nie chcemy niewiadomo jak długich. Wystarczy zwykłe "fajnie" albo "jest okej" czy np. "Niezbyt"
I to nie musi być. Może zwykły uśmiech, serduszko, czy jakiś smuteczek.
Tylko o tyle was prosimy. Nie wymagamy wiele i naprawdę rozumiemy, że nie zawsze się da, ale czasem mamy wrażenie, że czyta tylko Jula.

Mimo wszystko dziękujemy, jeżeli ktoś jeszcze to czyta. =)

Kocham!! ♥♥♥

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Hej misiu!
      Obiecuje że wrócę jutro bo padam na ryj!
      Kocham <3

      Usuń
  2. Cuuuuuudnyyyyyyyy rozdział! (mam szlaban na kompa za oceny, a komórka się zepsuła. Pech)
    Piszę z tableta gdyż "pożyczyłam" go podczas jej snu :D

    Buziaaaaczeeek waaam!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak pisałam wyżej wszystko rozumiemy :)
      Wielkie Dzięki <3 :*

      Usuń
  3. Hej ho!
    Przeczytałam cała historię i zostaję na dłużej ;))
    Ile razy się poplakalam albo tak smialam że mama musiała przychodzić i mnie uciszac :") :D
    Opowiadanie mi się bardzo podoba :3
    Czekam na nexta :))

    Besos ;*
    Ola.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyczuwam przyjaźń Fedeletty ^^
    Fajnie by było, gdyby Fede sobie kogoś znalazł. Nie mówię, że na zawsze, ale że na jakiś czas. Ludmiła mogła się związać z Tomasem (ja nie wiem gdzie ona ma oczy i uszy) to on też może. Ale już Twoja w tym głowa ;)
    Opowiadanie jest naprawdę ciekawe, przeczytałam już wszystko i czekam na następny rozdział :)
    Pozdrawiam, Katherine ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy! <3
      A co do Fede to sama muszę się nad tym głębiej zastanowić, bo nie mam pojęcia co z nim zrobić xd

      Usuń