*Ludmiła
"Minął już tydzień od wyjazdu Federico. To o tydzień za dużo. Od tego czasu jest jeszcze gorzej. Nie mam nikogo. Co prawda jest Natalia, Maxi i Andres, ale to nie to samo. Nikt mnie nie obroni tak jak Włoch. Natalia jest dziewczyną, Maxi... on stara się, ale co ma robić jak sam jest obrażany. Andres to Andres, on tylko może rozśmieszyć. Teraz do całej kpiącej ze mnie szkoły dołączyli Leon i Brodwey. Od Lary - po moich dawnych przyjaciół. Jedyną formą obrony jest moja przyjaciółka schowana w maleńkiej kopercie między ubraniami. Mianowicie? Żyletka. Tak tnę się i co z tego. Na nadgarstkach nie ma mowy, bo by to zauważyli, ale na brzuchu. Raz mnie przyłapała Naty. Obiecałam, że tego nie powtórzę. Oddałam jej wszystkie żyletki, ale następnego dnia poszłam do sklepu i kupiłam następną. I tak mi nic nie pomoże. To nie łagodzi bólu na dobre, ale chociaż na chwilę zapominam o świecie. Po głowie ciągle chodzą mi pytania:
Dlaczego tak bardzo tęsknię?
Dlaczego nie mogę przestać myśleć?
Dlaczego ten świat zmienił się do tego stopnia, że ludzie muszą zrobić sobie krzywdę zanim coś dotrze do innych?
Nikt nie umiał mi odpowiedzieć. Nikt. Jestem całkiem sama."
Samotna łza plątała się po moim policzku zanim opadła na kartkę papieru. Nie mogłam dłużej przeciwstawiać się emocjom i opadłam na łóżko gorzko płacząc. Dlaczego mnie spotyka ten los? - kolejne pytanie. Federico nawet nie zadzwonił od kąd wyjechał. Mieliśmy zostać przyjaciółmi, a nie urywać kontakt. Do oczu napływało coraz więcej łez. Pewnym ruchem otworzyłem szafę i wydobyłam z niej kopertę. Szybko poszłam w stronę łazienki. Podwinęłam bluzkę. Tam już miejsca nie było. Zdecydowałam się na rękę. Jedna kreska, dwie... zaczęła wyciekać krew. Bolało... Jeszcze bardziej jednak bolało to co się działo na świecie. Te wszystkie słowa, to co robili moi szkolni "koledzy" było nie do zniesienia! Gorsze niż tortury... Czułam, że powoli wykończą mnie psychicznie. Nie chciałam robić więcej kresek i poprzestałam na trzech. I tak już na ciele miałam ich sporo. Kiedy ochłonęłam urwałam ręcznik papierowy i przyłożyłam do ciała. Krew nie przestawała cieknąć. Zdecydowałam się na kolejne warstwy. Po około 10, odczekałam minutę i wypatrywałam krwi. Nic się nie pojawiło. To oznaczało, że mogę już obmyć rękę z zaburudzeń. Spojrzałam na podłogę. Najczystsza to ona nie była. Już zabierałam się za umycie jej, ale usłyszałam dzwonek do drzwi. Pospiesznie poszłam otworzyć, modląc się by to nie była Naty. Ku mojemu zdziwieniu w drzwiach stał... hydraulik. Rodzice go wezwali, żeby coś tam zrobił w moim pokoju. Wyglądał na góra 20 lat. Zdziwiłam się, że taki młody człowiek wykonuje taki zawód.
- Tak ciepło, a panienka w bluzie? - cóż za miłe powitanie..
- Tak. - warknęłam.
- Ja przyszedłem rurę naprawić.
- Wiem. - zaprowadziłam faceta do mojego pokoju.
- Chce pan coś do picia? - spytałam.
- Herbatę czarną z łyżką cukru jeśli można.
- Dobrze. To idę wstawić wodę i wrócę z gotowym napojem. - Nie wiem czy dobrze robię zostawiając go tam samego. Może coś ukraść. Moje rozmyślanie przerwało mocne zderzenie z drzwiami. Z racji tego, że miałam świeżą ranę skuliłam się z bólu.
- Coś się stało?! - usłyszałam głos z mojego pokoju.
- Nie! Za 10 minut będę!!
Po umówionym czasie, a nawet później weszłam do pokoju z herbatą. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam hydraulika zchodzącego z góry.
- Co pan tam robił?
- Yyyy... Sprawdzałem czy z góry nic nie kapie i przy okazji zahaczyłem o łazienkę.
- Ale było powiedziane, że tylko na dole jest coś zepsute.
- 20 € się należy. (Nie wiem ile kosztują te usługi xD )
- Proszę. - wyciągnęłam rękę z pieniędzmi. Dziwnie się zachowuje ten facet. - A co z herbatą?
- Podziękuje jednak. - No tak i teraz mam to wylać, a dzieci w Afryce nie mają co pić.
Postanowiłam, że skoro mam już herbatę to zrobię sobie śniadanie. Wyjęłam wszystkie potrzebne produkty na naleśniki i zabrałam się do roboty. Na koniec polałam je czekoladą i ozdobiłam. Uwielbiam naleśniki. Najlepsze robi mama, ale moje nie są, aż takie złe. Po zjedzonym posiłku udałam się do łazienki... Właśnie łazienki! Ten hydraulik tam był, a ja nie posprzątałam tam! Jest pełno krwi! Z przerażeniem pobiegłam przez schody i już miało być wszystko dobrze, ale potknęłam się o ostatni stopień i wylądowałam na podłodze. Cholera! Na pozór czułam się dobrze, ale ledwo wstałam. Chyba stłuczenie... Całe szczęście jest sobota i nie musiałam iść do studia. Z trudem weszłam do łazienki i umyłam podłogę. Niestety nie zejdę, ponieważ nie dam rady. Druga noga też została zraniona. Telefon zostawiłam w kuchni, a rodzice w pracy. Miałam ochotę kolejny raz dzisiaj położyć się i nie wstawać z łóżka pogrążona w płaczu. Niestety, albo na szczęście zadzwonił dzwonek.
- PROSZE!!! - krzyknęłam ile miałam sił w płucach. Na nic był mój wysiłek.
- PROSZE WEJŚĆ!!!! - tym razem chyba usłyszał ten ktoś.
- Jest tu ktoś?! - usłyszałam Maxi'ego.
- Max!! MAXI!!! - krzyczałam, żeby mnie usłyszał.
- Ludmiła? Gdzie jesteś?!
- Maxi.. Maxi! - powoli traciłam głos, a z żalu zaczęłam płakać.
- Lu? - tym razem głos był coraz bliżej.
- Maxi... - powiedziałam ledwo słyszalnie.
- Ludmiła! Co ci się stało?
- Nic takiego, ale nie mogę chodzić.
- Nic takiego? Jasne! Ymm... Zaniosę cię do pokoju, zrobię herbaty i poczekamy na twoich rodziców, ok?
- O nie! Żadnej herbaty! Chcę zwykłej wody. - Maxi zniósł mnie na dół i usadził na łóżku.
- Tak w ogóle, coś chciałeś? - spytałam. - Przynieś jeszcze mój telefon.
- Porozmawiać. Mam do ciebie pytanie, a właściwie radę.
- No śmiało! - powiedziałam, kiedy przyszedł z napojami.
- Tylko nie mów o niczym Naty. Ostatnio dostaje dużo sms-ów. Kilka było od Federa. Nie czytałem ich, ale widziałem, że od niego. Jak odpisuje na jakieś to się uśmiecha do telefonu. Jak rozmawia wychodzi na dwór... Wiesz ja nie chcę nic podejrzewać, ale sądzę, że coś ich łączy i to nie jest zwykła przyjaźń. - Auć... To boli. To dlatego Fede się nie odzywa do mnie. Nie dajmy się ponieść emocjom.
- Może to nie jest tak jak myśli...sz - zastanawiałam się w jakiej osobie powiedzieć.
- Lu, ja wiem, że ty kochasz Federa, ale jeśli to prawda?
- Nie myślmy co może być prawdą, bo będziemy tkwić w błędzie. Porozmawiajcie szczerze. Wtedy wszystko się wyjaśni.
*Violetta
Sobota, wreszcie sobota!! Ile można czekać... Razem z Camilą i Fran wybrałyśmy się do centrum. Do Emily nawet nie dzwoniłam. Ostatnio nie mam ochoty z nią przebywać. Po tym co zrobiła niech zapomni, że się przyjaźniłyśmy. Co zrobiła??
Ośmieszyła mnie przed całą szkołą! A ta panienka Ferro pożałuje, że ze mną zadarła.. Dlaczego? Kiedy ją wyzywałam ona się obróciła do mnie twarzą w twarz i... przywaliła mi z liścia. Ja powiedziałam jej tylko, że nic dziwnego, że laluś wyjechał, bo pewnie oczy pękały mu na jej widok. No co? Taka prawda! Teraz kiedy o tym myślę co jej zrobiłam to jest mi głupio.(?) Jest mi jej... żal. (?) Czuję sama do siebie.... odrazę. Coś we mnie pęka. Nie mogę już udawać kogoś kim nie jestem. Nie umiem, po prostu nie umiem. Chciałabym przeprosić ją, Leona... ale ja nie umiem przepraszać. Ja nie mam uczuć. Kiedyś... byłam przeciwieństwem siebie. Byłam miła, zabawna, szalona, a teraz? Teraz jestem nudna, wulgarna, arogancka... To wszystko przez ten szantaż. To wszystko przez Larę! Jej to bym z chęcią przywaliła. Z zamysłu wyrwał mnie głos Fran.
- I co myślisz Vilu? Pasuje mi?
- Jak słoniowi stringi. - odpowiedziałam jej.
- Też cię kocham.
- Idziemy? - spytała znudzona Cami.
- Tylko zapłacę! - krzyknęła Fran. Po tym wyszłyśmy w poszukiwaniu kolejnych okazji cenowych. Kiedy weszłyśmy na kolejne piętro na korytarzu zobaczyłam Emily i Diego. Całowali się. Szczerze, nie było mi to tak obojętne jak się wydaje i ze złości zdjęłam z nogi mój sandał. (Oczywiście był płaski) Ludzie obok spojrzeli na mnie z irytacją, ale nie wiedzieli co zrobię. Poczekałam, aż dziwnym sposobem nikogo wokół nas nie będzie. Zamachnęłam się i rzuciłam nim w Diego. Z racji tego, że był do mnie odwrócony tyłem dostał w plecy. Zawsze miałam świetny cel, więc z łatwością trafiłam. Chłopak zgiął się w pół. Zanim zdążył sprawdzić co się dzieje, mnie i moich przyjaciółek już nie było. Drugi but wrzuciłam do kosza w łazience i założyłam nowo kupione koturny.
- Violka! Coś ty do cholery zrobiła! - krzyczała szeptem Camila.
- Należało się draniowi. - powiedziałam obojętnie.
- Ale...
- Idźcie sprawdzić czy już sobie poszli, a my wyjdziemy tyłami. - zgodnie z poleceniem rozejrzały się po dużym budynku i stwierdziły, że ta małpa i ten cham sobie poszli. Wyszłyśmy głównym wejściem, a nie tylnim, jak było zamierzane. Przyjaciółki odprowadziły mnie do domu. Po zjedzonym obiedzie nie mogłam dłużej siedzieć w miejscu, więc poszłam na dwór. Było wspaniale. Wiatr lekko rozwiewał moje włosy. Słońce pieściło twarz, ale przyjemność nie trwała długo. Podszedł do mnie Diego.
- Będziesz potrzebowała dobrego adwokata! - krzyknął.
- A ty nowej twarzy. - odpowiedziałam mu. - No co zrobiłam?
- Rzuciłaś we mnie tym butem. - On go przy sobie nosi?
- Wiele osób ma takie buty i co z tego..
- On pachnie tobą!
- Co?! Człowieku ty wąchasz buty? Zamiast na policje było trzeba iść do psychologa. Dać ci numer? Emily korzystała...
- Co ty do niej masz?
- Co? To, że wieczoru, kiedy przyszłam do ciebie (gdy tarantula łaziła) byliście razem w łóżku!! Myślisz, że głupia jestem?!
- Nie chce mi się z tobą gadać!
- Wzajemnie. - uśmiechnęłam się zwycięsko i poszłam dalej.
*Ludmiła
Właśnie siedzę z Naty w kawiarni. Maxi ma rację. Ona jest przyklejona do tego telefonu. Czasem się uśmiecha, a czasem ma minę jakby chciała kogoś zabić! Dużo myślałam o tym co mówił mi dziś przyjaciel. A co jeśli Fede i ona... są razem? Może specjalnie chciał żebyśmy zostali przyjaciółmi, żeby mógł być z Naty. Ja tego im nie wybaczę! Nigdy! Między mną, a Natalią panowała nieznośna cisza, którą przerywał dźwięk przychodzącego sms-a. To stawało się coraz bardziej irytujące. Wkońcu przerwałam ciszę.
- Natalia możesz na mnie spojrzeć? - Ta tylko podniosła wzrok zza telefonu i nic nie mówiła. Nawet nie odłożyła telefonu. Po chwili się zdenerwowała i opadła na fotel wzdychając.
- Przyniesiesz mi ciasto? Ja nadal kuleję. - To była prawda nie mogłam dobrze chodzić, więc do lady doszłabym w pół godziny. Pod budynek podwieźli nas rodzice i nie musiałam daleko iść.
- Ok. Wracam za 3 minuty. Idę do toalety. Popilnuj mi telefon. - podała urządzenie i poszła w stronę wcześniej wymienionego pomieszczenia. Czekałam z niecierpliwością, aż przyjdzie. W lokalu nikogo oprócz nas i pracowników nie było. Głuchą ciszę przerwał dźwięk przychodzącego sms-u. Odruchowo zajrzałam kto to. Myślałam, że zaraz wybuchnę. Federico!! Chwilę zastanawiałam się czy przeczytać czy nie. W końcu zaryzykowałam i odblokowałam telefon. Nie byłam zadowolona z tego co robię.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej misiaki!!
Jest 5 rozdział i przyznam, że najgorszy nie jest...
Perspektywa Violi i Lu.
Na więcej osób nie miałam pomysłu. :/
Ja myślałam, że to już 6, a ja tak się rozleniwiłam, że to piątka dopiero..
Wybaczcie tą nieobecność.
Może wkrótce dodam 2 cześć OS. MOŻE, bo muszę go przepisać z zeszytu.
Jak myślicie co jest między Naty i Fede?? Ja nic nie zdradzę!
Przypominam o nowej zakładce :)
Kochamy Was!!! ~♥♥♥~
Juluuś ♥
OdpowiedzUsuńJoł <3
UsuńA ja tam jestem optymistką xD i uważam że Fede pisze z Nat bo chce wrócić i zrobić Ludmile niespodziankę XD Tak Julka Optymistką :D No normalnie nie wiem co się ze mną dzieje... Nie no żart xD Zazwyczaj jestem optymistką. Chyba (?) XD
Rozdział Boski *-* <3
Bardzo, bardzo Dziekuje za miejsce!!! <3 I to jeszcze pierwsze!!!! <33333
Ach, niech Lu się nie tnie. Tak tylko się wydaje, że to pomaga... Może na chwilę jest łatwiej.... jednak później za każdym razem kiedy zrobisz jakiś ruch, czujesz ból przez tą rane... a wtedy przypomina ci sie dlaczego sie ciąłeś :c Eeeee.... Dobra koniec tych moich "mądrych racji" xD
Kocham <33333
Mądrych racji nigdy za wiele :D
UsuńDzięki!
Kocham! ♥
Mechi Lambre ♥
OdpowiedzUsuńDzięki za miejscówę!
UsuńCudo <3333333
OMG Lu się tnie!
Co?!!!!!!!! Fede i Nati nie mogą być razem!
orki że krótko mam zaleglosci
Kc <3
Dzięki!
UsuńTeż kocham! ♡
No hej Kochana !!!!
OdpowiedzUsuńJeju jakie to cudowne *,*
Bardzo mi się podoba <3
No ejjj nie warz mi się nawet robić Federico i Naty, nie zgadzam się!
No bo co miała by być Fedety ? WTF ?! Co ja pisze !
Biedna Lusia :'(
Wybacz że tak krótko ale musze spadać :(
Kocham, Tini :*
Wybaczam!
UsuńDzięki!
Kocham! ♡
Niesamowity rozdział .
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
Dzięki! ♡
UsuńBiedna Lu ://
OdpowiedzUsuńNiech sie nie tnie!
Ja mysle ze Fede wraca czy cos i pisze z Naty xD
Bo jezeli zrobisz Fedaty to cie zabije :)))))))))
Rozdział swietny!
Czek na 6 ❤
K.C ❤
Hahah... Pomyśle! :D
UsuńDziękuję!
Kocham! <333
Ja zakładam, że ona odkryje ten romans taty Leona z matką Federico. Ale zaraz się przekonam jak jest naprawdę <3
OdpowiedzUsuń