Nie wiem, jak zacząć tę notkę, ale wiem, że muszę.
Na sam początek chciałabym życzyć Wam szczęśliwego nowego roku, szczęścia, pomyślności i żeby oczywiście był lepszy od 2016.
Pierwszego stycznia były dwa miesiące od braku rozdziału i nie pojawi się sybko. Zawaliłam wszystko na całej linii, wiem. Drugi blog, jak niektórzy z Was wiedzą, został zawieszony, przynajmniej dopóki nie skończę teraźniejszej historii, tutaj, która zresztą będzie najprawdopodobniej ostatnią napisaną przeze mnie na tym blogu.
Wiecie, to jest tak, że teraz wszyscy rzucili się na tego wattpada i na bloggerze pozostało bardzo mało osób i tym samym, trudniej jest się wybić, statystyki wszystkim spadają i się wszystkiego odechciewa. Ale to nie jest powód, przez który brak rozdziału.
Emisja Violetty w Polsce skończyła się ponad rok temu, w tym roku będą dwa. Co za tym idzie fanfictions, bo nazwijmy to po imieniu, z postaciami tego serialu są coraz mniej popularne, prawie nikogo już nie obchodzą.
Aktualnie ludzie czytaliby tylko o Shawnie, One Direction, 5SOS, czy Justinie, bo „na to jest teraz moda", z czym zresztą nie do końca się zgadzam, ale nie dodam nic od siebie, bo to nie jest blog o mnie, tylko blog z fanfiction.
Wracając do Violetty, nie odczuwamy już tej fioletowej magii, energii bijącej od postaci i przyznaję się, również się od nich oddaliłam. Gdyby nie twitter czy grupa na facebooku, nie wiedziałabym co dzieje się z Jorge, Tini, może nawet Ruggero. Każde z nich zajęło się czym innym, definitywnie zakończyło fioletową przygodę, a razem z nimi zakończyła ją część z nas, a może nawet część nas, więc i fanfictions odchodzą w zapomnienie.
Przejdźmy dalej...
Szkoła to czas, kiedy.... Kiedy na wszystko nam brak czasu, jesteśmy zmęczeni, bez humoru i nic nam się nie chce, to słowem wstępu.
Jestem w drugiej, najcięższej, klasie gimnazjum, nie tylko nauczyciele mają spore wymagania, ale rodzice również i szczerze mnie też zależy na dobrych ocenach.
Dodatkowo, jeśli chodzi o tę historię, jestem totalnie pusta. Pomysł jest, owszem, gorzej z realizacją. Mam jakiś tam kawałek rozdziału napisany w notatniku, ale raz - jest nieskończony, dwa - czuję, że to nie to co chciałam, nie satysfakcjonuje mnie to, czuję, że stać mnie na więcej. Moje ambicje co do pisania sięgnęły tego stopnia, że nawet tą notkę przerwałam, bo muszę mieć na nią pomysł i wenę, a zaczęłam pisać ją w sylwestra. (ZAZNACZAM, że nie mam na celu urazić kogoś, czy nie nazywam siebie tutaj wspaniałą autorką, wcale tak nie jest.)
Pan od biologii ostatnio przy odpytywaniu uznał mnie chyba za nieinteligentną osobę bez ambicji. Nie powiedział tego, ale tak się poczułam i jestem w 95% pewna, że tak pomyślał. Kolejnego dnia, przy wigilii klasowej, wychowawczyni stwierdziła, że widać, że mam ogromne ambicje i rodzice na pewno będą dumni. Kilka dni wcześniej rozmawiałam na pewnej stronie, nie kryję, to było 6obcy, z dziewiętnastolatkiem, potrzebował porady, a ja zaproponowałam, że może akurat uda mi się pomóc. Zgodził się, pomimo że znał mój wiek, zwierzył się, a na koniec rozmowy, gdy już było po wszystkim, napisał, że jestem inteligentną osobą i życzy mi powodzenia w spełnianiu marzeń.
Do czego zmierzam?
W tych dwóch sytuacjach, myślałam, że się rozpłaczę, bo ktoś we mnie wierzy, kiedy, szczerze, mi to czasem przychodzi z trudem. Każdy komentarz od Was, ślad po Was, nawet wyświetlenie, jest dla mnie czymś w rodzaju zapłaty i wiem, że to co robię jest słuszne, chociaż wiem, że mogłabym robić to lepiej. Dziękuję, kochani. ❤
I tutaj mam komunikat do Was:
Nie pozwólcie by jedna lub kilka osób zrujnowały Wasze marzenia, Waszą wiarę w siebie i mniemanie o sobie. Każdy jest wspaniały na swój sposób, ma w sobie coś unikalnego, swojego, co sprawia go tym kim naprawdę jest. Każdy ma swoje zainteresowania, swoje ambicje, mniejsze, czy większe, nie ważne, każdy je ma. I nie pozwólcie, aby ktokolwiek Wam coś narzucał i mówił, że jesteście beznadziejni. I sami o sobie również tak nie myślcie. Uczcie się na swoich błędach, jesteśmy tylko ludźmi, nie robotami. Nie jesteśmy idealni, nikt nie jest. Rodzice, nasi idole, czy nawet święci na pewno nie byli.
Ew, na koniec notka zmieniła się na coś w stylu jakiegoś pamiętnika (?) a miało to być tylko wyjaśnienie takiej długiej przerwy.
Ja tu wrócę, nie w tym miesiącu, to następnym, ale tu wrócę, przyrzekam.
Tymczasem tych co mają wattpada (i też nie, bo bez konta również można czytać, tylko nie głosować i komentować) i interesuje ich moja twórczość, serdecznie zapraszam na mojego wattpada - wercziix_x
W grudniu zaczęłam pisać tam fanfiction o Asie Butterfield „Broken boy meets broken girl", ale on jest tylko podstawką, możecie sobie wyobrażać Federico, Ruggero, Jorge, Leona, kogokolwiek chcecie. Dodam, że nie jest to typowo miłosna historia, chciałabym poruszyć tam ludzkie problemy psychiczne - poczucie beznadziejności, szykanowanie, maski pod którymi na codzień się ukrywamy, to tylko część z tego co będzie.
Kocham Was bardzo, do zobaczenia ❤❤❤