Strony

niedziela, 2 sierpnia 2015

Rozdział 6 - Codziennie to samo...

*Ludmiła

"Kocham cię bardzo, ale ja musiałem wyjechać, chociaż wolałbym zostać z tobą..."

Co?? Jak to? To on kocha Naty? Dlaczego on mnie... całował? Chciał ze mnie zadrwić.. Wiedziałam, że on nigdy nie zakocha się w takiej nieudacznicy jak ja! Zdruzgotana i załamana wyszłam powoli z kawiarni. Nie wiedziałam do kąd pójdę. Sięgnęłam do torebki w poszukiwaniu telefonu. Kiedy po 3 minutach go znalazłam, wystukałam numer do mojej matki.
- Doładuj swoje konto, aby móc wykonywać połączenia i wysyłać wiadomości. - odezwał się głos w telefonie. Niechętnie podeszłam do kiosku, który był 300 metrów ode mnie. Po otrzymaniu doładowania szybko wpisałam kod i nacisnęłam zieloną słuchawkę. "Błędny kod". Yghh.. Powtórzyłam czynność jeszcze dwa razy i żadnego skutku. Zdenerwowana dokładnie obejrzałam kupon i miałam próbować jeszcze raz, ale zauważyłam, że jest nie z tej sieci co powinien. Chciałam się wrócić, ale akurat pani zamykała kiosk. Gorszego dnia mieć chyba nie można! Zła udałam się do parku, aby odetchnąć.

*Leon

Przyznam, że trochę brakuje mi Federico. Bez niego jest nudno, nie ma żadnych odpałów. Żałuję, że tak na niego naskoczyłem. Wcale nie jestem zazdrosny o rodziców, dom itp. To nie jest tak, że uważam, że jest gorszy ode mnie. Tak naprawdę to... on jest lepszy, najlepszy brat w BA. Ale z drugiej strony co on ma do Lary. Nic mu nie zrobiła. To zwykła dziewczyna.. Sam mówił, że jest spoko, a teraz co. Chciał żebym wyszedł z depresji po Violce?? To wyszedłem właśnie dzięki Larze. I nie powinien mnie uderzyć! Z zamyśleń wyrwał mnie głos mojej dziewczyny.
- Kotek... co ty na to, żeby obejrzeć jakiś film.
- To wybierz sobie jakiś z wypożyczalni.
- Ale nie... W kinie. Chodźmy do kina.
- Ok, ale żadne romansidło.
- Nie zamierzałam. Chciałam bardziej coś akcji.
- I za to cię kocham! - pocałowałem Baroni i poszedłem na górę po telefon. 2 nieodebrane połączenia od.. Naty? Wystukałem jej numer i po trzech sygnałach odebrała.
N - Halo? Leon?
L - Dzwoniłaś.
N - Nie widziałeś nigdzie Ludmiły?
L - W kieszeni jej nie mam. A coś się stało?
N - Tak i nie. Chodzi o to, że poszłam po ciasto i do toalety i zostawiłam ją samą z moim telefonem. Kiedy przyszłam był tylko telefon. Nie było mnie 5 minut, a ona oddaliła się tak, że nie mogę jej znaleźć.
L - Może gdzieś pobiegła.
N - Nie sądzę, że ze stłuczoną nogą gdzieś zwiała.
L - To zmienia postać rzeczy. Nie mam pojęcia gdzie jest. Może u siebie w domu? Teraz wybacz, ale się śpieszę. Cześć.
N - Ok. Nie przedłużam. Cześć.

Szybko zbiegłem na dół i wsiadłem do czekającej taksówki.
- Gdzie jedziemy? - spytał kierowca i spojrzał dziwnie na Larę.
- Do kina w centrum. - powiedziałem.

*Ludmiła

Siedziałam na ławce w parku i płakałam. Mój prawie chłopak i moja przyjaciółka są parą.. Nie to nie możliwe. Naty kocha Maxiego i nie zrobiłaby tego, a Fede.. sama nie wiem. Schowałam głowę w kolanach. (A. No wiecie o co chodzi...)
- Ludmiła? Ty płaczesz? Co się stało? - usłyszałam znajomy głos.
- Ty draniu! Dobrze wiesz co się stało, ty i Naty... Nienawidzę cię! - emocje, nie serce, wzięły górę
- Ja kocham... - nagle ktoś mną potrząsnął, a ja otworzyłam powieki.
- Proszę pani.. coś się stało? Mówiła pani przez sen.
- Czyli go tutaj nie było? - spytałam raczej samą siebie.
- Kogo?
- Nie ważne. Ludmiła. - wyciągnęłam dłoń w kierunku młodego mężczyzny.
- Tomas. Może pójdziemy na kawę.
- Nie mam ochoty chodzić po kawiarniach. Chodź do mnie. Mieszkam niedaleko.
- To chodźmy. - z bólem wstałam i miałam iść. - Może wezwę taxi. - Chłopak wyjął telefon i zadzwonił, a po 10 minutach byliśmy u mnie.
- Czego się napijesz??
- Kawy.
- Idź do mojego pokoju i rozgość się. Tamte drzwi. - wskazałam, a sama poszłam do kuchni i zrobiłam napój. Nie znamy się długo, ale czuję, że mogę mu zaufać. Z nikim innym tak nie miałam. Nawet z moimi chyba byłymi przyjaciółmi. Przyszłam do pokoju z dwiema kawami.
- Powiesz mi coś o sobie? - zapytał chłopak.
- Jestem gnębioną szesnastoletką. Uczę się w Studio On Beat. Mój chłopak - to słowo zaznaczyłam w nawiasie w powietrzu - wyjechał tydzień temu i nie napisał, ani razu, ani nie zadzwonił. Do dzisiaj miałam przyjaciół. Teraz mam tylko przyjaciela, Maxiego. Więcej chyba nic.
- Jak się nazywa twój chłopak?
- Federico Verdas. A co?
- Znam go. Kupowaliśmy się dopóki mi nie odbił dziewczyny. Z nią postąpił tak samo. Wyjechał nie odzywał się... Zwykły dupek i tyle. Nie marnuj swoich łez i czasu na niego.
- Ale ja go pomimo tego nadal kocham. Ja przez niego....
- Cięłaś się? - skąd wiedział?
- NIE. Straciłam przyjaciółkę... Poczekaj.. Za chwilkę przyjdę. - zauważyłam, że siedzę w kurtce, więc poszłam ją odłożyć. Przy okazji wstąpiłam do toalety. Kiedy wróciłam Tomas właśnie nakładał kurtkę.
- Wiesz ja muszę już iść. Wymieńmy się może numerami. - szybko podyktowałam mu swój numer, a pn dla mnie. - W razie czego dzwoń. Do zobaczenia.
- Ok. Cześć. - kiedy chłopak wyszedł poczułam się całkiem samotna. Rodzice wracają dopiero wieczorem, bo jadą do jakiegoś klienta. Chyba nie wspominałam, że są architektami. Całe dnie spędzają w pracy, dla mnie mają tylko 1/4 swojego dnia. Chciałam zadzwonić do Naty, ale przypomniało mi się co się wydarzyło. Poszłam do garderoby i spojrzałam w lustro. Nie wyglądałam najlepiej. Oczy były zaróżowione od płaczu. Paznokcie poobgryzane. Jeszcze te blizny... Może Tom ma rację i Federico to zwykły cham. Nie wiedziałam jak powiem Maxiemu prawdę. W końcu zaczęłam ćwiczyć przed lustrem.
- Maxi, ona z nim pisze, są razem. Nie nie mogę. - opadłam bezwładnie na podłogę. Postanowiłam, że się nie poddam. Cała sytuacja strasznie mnie denerwowała. - Ona cię zdradza, słyszysz?! FEDE I NATY SĄ RAZEM!!! PRZEJRZAŁAM JEJ TELEFON!!!! SŁYSZYSZ?!! Przecież Ciebie tutaj nie ma.... - 'zjechałam' po ścianie i kucnęłam. Twarz schowałam w dłoniach i zaczęłam płakać. Niewytrzymałam i sięgnęłam po malutką rzecz schowaną między ubraniami. Codziennie to samo... Wczoraj dzisiaj. Jedno cięcie.. - bolało jak nigdy. Drugie, jeszcze bardziej. Zrobiłam jeszcze kilka. Nikt się nie zjawiał, a ja nie tamowałam krwi. Co się działo dalej?? Nie wiem..

*Violetta

Właśnie przeglądam sobie facebook'a. Miley Cyrus powiększyła sobie piersi... (Ja to wymyśliłam na potrzeby rozdziału, więc to nie musi być prawda) Super. .. Czy oprócz plotek i jakiś dziwnych nikomu nieprzydatnych informacji jest jeszcze coś na tej Bezużytecznej? (Bez obrazy, jakby coś xD) Usłyszałam charakterystyczny dźwięk przychodzenia wiadomości. Żeluś? Co on chce.

Od Federico 20:13
To Lara?

Od Violetta 20:13
Co Lara? Nie chcę o niej gadać, ok?

Od Federico 20:13
Chodzi o Leona.

Chwilę się zastanawiałam co odpisać.

Od Violetta 20:14
No mów.

Od Federico 20:15
Chodzi o to, że on i Lara są parą, wcześniej graliśmy w butelkę. Zapytałem ją, czy kiedyś kogoś szantażowała, a ona przygryzała wargi.

Od Violetta 20:15
No i...

Od Fede 20:15
To znaczy, że kłamie. Później, gdy byliśmy sam na sam, ona przyznała się. Przyznała się do szantażu, do tego co tobie i Leonowi zrobiła.

Od Violetta 20:16
I co zamierzasz zrobić?

Od Federico 20:16
Proste.. Trzeba, żeby jeszcze raz powiedziała prawdę, tylko tym razem trzeba to nagrać.

Od Violetta 20:17
Aha, fajnie... A kiedy wracasz?

Od Federico 20:18
Na urodziny Lu. Chcę jej się do czegoś przyznać. O co chodzi z tym szantażem? Czym ona ci groziła?

Od Violetta 20:18
Nie twój interes. -,-

Od Federico 20:18
Może kiedyś mi powiesz...

Od Violetta 20:19
Raczej nie. Teraz wybacz, mam ważniejsze rzeczy od siedzenia i gadania z tobą.

Czyli omotała go. Nie, to nie możliwe. On jest rozumny przecież i nie mógł dać się tak oszukać. Każdy tylko nie on! Teraz, gdy nie jestem już z Diego mogłabym spokojnie pójść do niego. Opowiedzieć mu o wszystkim.. Czemu z nim zerwałam, upokorzyłam go... Mogłabym powiedzieć o Larze, że szantażowała ją jej ojcem, a ja nie mogłam pozwolić by ktoś się dowiedział o tym co zrobił. Wtedy on by stracił wszystko. Muszę z nim pogadać, wyjaśnić mu. Wątpliwe jest, aby mi uwierzył, ale może. Muszę spróbować. Muszę odzyskać Leona!
~^^~^^~^^~^^~^^~^^~
Hej skarby! ♥
Taki oto jest 6 rozdział.
Tak, wiem jest beznadziejny..
Lu poznała Tomasa.
Jak myślicie, co z tego wyjdzie?

Wy też tak macie, że kiedy pada deszcz na dworze i bez wyrzutu możecie sobie napisać rozdział, to za chwilę rozpętuje się burza? -,-

Besos! ♥♥♥

10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jestem jestem!
      Żyję Żyję!
      Melduję się!
      Hhahahahahaha :D
      No więęęęęęęęęęc...
      myślę...
      ja sądzę..
      moim zdaniem....
      To jest OKROPNE!
      OKROPNE OKROPNIE PIĘKNE <3333
      Zakochałam się w tym <3!
      BARZOO Dziękuję za miejsce <3
      Czuję że wreszcie ktoś o mnie pamięta <3!
      Czekam z niecierpliwością na nexta!

      Kocham bardzo mocno! <3

      Usuń
    2. Ja zawsze i Tobie pamiętam! <3
      Dziękuje!
      Kocham mocno ♥♥♥

      Usuń
  2. Genialny rozdział. Czekam na next .
    ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  3. No to jestem!
    Rozdział boski.... o co chodzi z tym całym Tomasem?!
    On sie nie zna, poprostu chce zarwac do Lu dlatego tak oczernia Federico.
    Czekam na nexta
    Kocham ♥
    Mechiś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Tomas... to wkrótce się wyjaśni... może.
      Też kocham! <333

      Usuń
  4. O nie tylko nie Tomas! Ja wierzę, że pomiędzy nimi nic nie będzie. Jakie to opowiadanie jest wciągające *.*

    OdpowiedzUsuń