Strony

niedziela, 16 sierpnia 2015

One Shot - All you need is love cz.4

Federico obudził się cały spocony. Jego poduszka była mokra od łez i potu. Dopiero teraz zrozumiał co Ludmiła dla niego znaczy. Kocha ją ponad wszystko i nie wie co by zrobił, gdyby jego sen był rzeczywistością. Bardzo martwił się o blondynkę już jako nastolatek, a teraz jego troska jest podwójna. Tego kto by ją skrzywdził udusił by gołymi rękoma. Kiedy jakiś facet w dyskotece był natrętny od razu zjawiał się on i intruz lądował pod ścianą w ucisku Federico. Ludmiłę często to denerwowało, że Włoch nie jest jej chrłopakiem, a ochroniarzem. Pomimo wszystkiego zawsze mu wybaczała. Ich miłości nie mogło nic złamać. Fede ze swoją dziewczyną też nie miał łatwo. Sceny zazdrości jakie mu robiła wprawiały go w szał. Nikt jednak się nie dziwił, że blondynka była o niego zazdrosna. Wiele dziewczyn za nim szalało, ale to właśnie ją - Ludmiłęr Ferro wybrał. Z najbliższych osób miał tylko Lu i Francescę. Rodzina została we Włoszech, a on i siostra w BA. Na początku mieszkali z ciotką,

ale gdy tylko skończyli 18 lat kazała im się wyprowadzić. Miała dosyć hałaśliwej dwójki. Już jako 20 latek Federico codziennie przed snem wyobrażał sobie chwilę, gdy on i Ludmiła stają na ślubnym kobiercu. Nie mógł się doczekać kiedy to nadejdzie, chwila, gdy nakładają sobie obrączki była jego wymarzoną. Zaraz potem wyobrażał sobie podróż poślubną, jak jego ukochana jest w ciąży, później idą z trójką dzieci, a na końcu ich starość, szczęśliwą starość. Nie wie co by zrobił gdyby była śmiertelnie chora. Taka myśl nigdy nie przeszła mu przez głowę. Powoli jednak zaczynał w to wierzyć. Coraz częstsze krwotoki, siniaki nke wiadomo z kąd, a na dodatek pewnego dnia, gdy wszedł po Ludmile do łazienki na podłodze było pełno włosów, a szczotka była tak przepełniona, że zamiast czesać, gładziła włosy. Ludmiła tłumaczyła się brakiem witamin przez ciąże, a chłopakowi to wystarczyło. Teraz zaczyna mieć wątpliwości. Nie chcąc o tym myśleć wykonał poranne czynności, ubrał się i zamierzał pójść do Leona. Na schodach spotkał ukochaną.
- Hej skarbie. Lecę do Leona na kilka godzin. Będę przechodził obok sklepu to może ci coś kupić. - dał Ludmile buziaka i poprawił jeszcze grzywkę.
- Dla mnie nic nie trzeba. I tak miałam iść do Fran to sobie kupię co potrzeba. Bawcie się dobrze. - Federico lekko ucałował niewielki brzuszek dziewczyny i wyszedł z domu. Droga do Leona minęła dość szybko. Po drodze Włoch zaszedł do sklepu i kupił czekoladę dla małej Mii, córki Verdasów.
Dochodząc do celu młodzieniec zadzwonił do drzwi, a otworzył mu, sam gospodarz. Nie małe było zdziwienie Federico widząc wszystkich kumpli.
- Siema stary. Miałem po ciebie dzwonić, a ty przyszedłeś jakbyś czytał mi w myślach. Urządzamy sobie dzień meczów.
- Siema. - mężczyzna niepewnie wszedł do środka.
- Co tam? Pogadać przyszedłeś?
- Tak, ale nieważne.
- Może nie chcesz mówić przy nas? - odezwał się Diego.
- Nie to nie tak. Wy też macie prawo wiedzieć. - Włoch usiadł na kanapie, a Maxi podał mu zimne piwo.
- Chłopaki, który mecz mam włączyć? - zapytał Brodwey.
- Dawaj Real i dalej sam wybierz. - zarządził gospodarz domu, wchodząc do salonu z pełnymi misami chipsów.
- Ty, stary! Całkiem zapomniałem. - mężczyźni dziwnie spojrzeli na Federico. - Ja mam czekoladę dla twojej małej. - cała czwórka się zaśmiała, a Fede oblał ramieniec.

***30 minut później***
- Podaj to!!
- K***a, podaj to debilu!!
- Ja pierdziele... Jaka ciota...
- Piłki dobrze nie umie podać.
- Ja to bym zagrał o niebo lepiej! - w całym domu było słychać tylko takie krzyki chłopaków. Nie mówił nic jedynie Pasquarelli. Na codzień mógł powiedzieć wiele, przyczepić się do każdego detalu, ale bie tym razem. Sen nie dawał mu spokoju. Cały czas go zamęczał. Myślał, że jak wpadnie do Leona będzie lepiej, mylił się. I to znacznie...
- A ty Federico, co nic nie mówisz? - zapytał Diego. - Jakiś smutny jesteś. Co tam u Lu? - Diego ciągnął dalej, a odpowiedziała mu tylko cisza.
- Coś z nią nie tak? - zapytał Maxi.
- O to właśnie chodzi, że nie wiem... Miałem dziwny sen. - w tym momencie zaczął im wszystko opowiadać oraz jego przemyślenia rano.
- Może to jakaś przestroga. - odezwał się Brodwey.
- Wiecie co jest najgorsze? Ja w to zaczynam wierzyć. Poszukałem w necie i to są objawy białaczki. - załamany Włoch wziął kolejny łyk piwa.
- Nie Fede. Uważam, że ty pierwszy byś o tym wiedział. - wtrącił Ponte.
- Ja myślę inaczej... - dodał Andres, a wszyscy od razu na niego spojrzeli. - Może Ludmiła specjalnie ukrywa to przed Fede, bo boi się jego reakcji. Może boi się, że od niej odejdziesz. - teraz zwrócił się do przyjaciela. A może po prostu nie chce żebyś się martwił i cierpiał. - to było jak najbardziej realistyczne tłumaczenie tych krwotoków i innych objawów choroby. Federico zastanawiał się czy to rzeczywiście prawda. W jego oczach momentalnie pojawiły się łzy.

***

- Dzień dobry. - blondynka na słowa lekarza tylko coś byrknęła pod nosem i usiadła na krzesło. - Jak minął dzień?
- Normalnie. Nowe siniaki, kolejny krwotok, mniej włosów na głowie.. (A. Chciałam napisać "Mniej głowy na włosach" xD) Dzień jak codzień.. - chyba na kilometr można było wyczuć sarkazm.
- Niestety to normalne. Wkrótce kolejna dłuższa wizyta w szpitalu i.... - w tym momencie lekarz zaniemówił. Blondynka zsunęła się z krzesła na podłogę. Niezwlekając Bellutti (A. Wiem, dziwne nazwisko) zainterweniował, po czym wykonał telefon do kogoś, kto dobrze znał jego pacjentkę.
(D. - Doktor)
D - Dzień dobry. Pan Pasquarelli? Myślę, że powinien pan o czymś wiedzieć. Doktor Steffano Bellutti z tej strony.

***

- Nie... Nie możliwe. Jak to?? To nie może być prawda.. Tak... Czasem... Dobrze. Do widzenia. - to można było usłyszeć z ust Federico. Chłopak momentalnie zbladł i wyglądał jak trup. Na jego twarzy malowało się przerażenie, smutek, niedowierzanie. Włoch rzucił swoim czarnym Samsungiem (chyba jest pierwszym co nie ma I'Phona w opowiadaniach xD) o podłogę rozbijając go doszczętnie. Przyjaciele po sobie spojrzeli ze strachem.
- Stary, coś się stało? - zapytał Verdas. Nie otrzymał odpowiedzi. Federico jak najszybciej wybiegł z domu. Maxi podniósł rozbity sprzęt, próbując coś z nim zrobić. Po głowach mężczyzn krążyły setki myśli i pytań.
- My we 3 go poszukamy, a ty i Bro zostańcie i się dowiedzcie co się stało. Maxi znasz się na sprzętach, więc działaj. - odezwał się Diego.
Chłopaki krążyli po mieście już ponad pół godziny. Znaleźć kogoś w tym mieście nie było wcale takie łatwe. W pewnym momencie do Leona zadzwonił telefon. Po krótkiej rozmowie zwrócił się do przyjaciół.
- Słuchajcie, do Federico dzwonił doktor. Maxi i Brodwey próbowali się czegoś dowiedzieć, ale tajemnica lekarska... - powiedział zrezygnowany chłopak.
- Ja chyba coś wiem. - odezwał się Andres. - Siedziałem najbliżej Fede. Lekarz mówił coś o Ludmile i pytał się o te oznaki, co Feder nam mówił.
- Zróbmy tak. Andres idź do szpitala i szukaj tam Fede. Nie wiem do którego. Najpierw ten najbliżej. Diego, ty pójdziesz w te ulubione miejsce Federico i Ludmiły. Ja pójdę do ich chaty. Jak, któryś się czegoś dowie to zadzwońcie. - rozkazał Verdas i natychmiastowo się rozdzielili.
~^~^~^~^~^~^~^~^~
Hejo!!
Dawno tu czegoś nie było..
Przechodzę do rzeczy...
Całkowicie mi się to nie podoba.
Może dlatego, że cały czas myślę o 6 cześci.
Tak serio to ta cześć jest najgorszą ze wszystkich.
Ostatnio są tutaj same OS'y.
Wybaczcie, następne co będzie ode mnie to rozdział.

TERAZ WAŻNE INFO!
Wybaczcie, ale..
Ja odchodzę!
ODCHODZĘ Z ZAMÓWIEŃ.
Tych dwóch osób co u mnie zamówiły wykonam, ale żadnego więcej!!
Po prostu nie wyrabiam...
Mam do napisania rozdziały, 6 część OS - All you need is love, 2 część urodzinowego i jeszcze zamówienia.
Przepraszam, ale nie dam rady! Dla mnie to zbyt dużo.

Kocham!! ♥♥♥

PS. BLANCA zmieniła nazwę na Cheryll. :)

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Heeej ♥♡
      najpierw zaczne od notki. ..
      w porzadku rozumiem :)
      jaki najgorszy!
      zarąbisty!
      serio cudny ♡♥
      przepraszam ze krótko

      KC ♥♡

      Usuń
    2. Dziękuje <3
      Też kocham!!! ♡♥

      Usuń
  2. I jestem. I jest cudowne <3 Ludmila ukrywa przed Fede że jest chora i trochę ja rozumiem. Nie chciała by i on cierpiał. Ale teraz teraz on wie i nie pozwoli jej umrzeć. Jestem tego pewien. Na prwde fajne. Nie jestem na birzaco ale niedługo będę. Masz nowego czytelnika :)

    OdpowiedzUsuń