Strony

piątek, 26 sierpnia 2016

Rozdział 10 - Nie chcę cię znać

* Federico

Wszyscy z przerażeniem spojrzeli w stronę skąd doszedł nas głos. Po chwili głośno wybuchł śmiechem, mało co nie spadając ze schodów. Cała sytuacja była na tyle komiczna, że widząc miny towarzyszów i wyobrażając sobie swoją, sam zacząłem się śmiać.
- A w ryj chcesz?! - krzyknął zdezorientowany Leon.
- Myślałem, że lubicie takie klimaty - parsknął Diego.
- Trzymajcie mnie, bo zaraz się na niego rzucę - warknęła Lu.
- Po jakiego gwinta przyłazisz tu o tej porze? - Violetta przeczesała ręką włosy.
- Pedro kazał zobaczyć mi co tu się dzieje. Zaraz cisza nocna i treba wracać do domków.
- Przecież jesteśmy sami. Jaka cisza nocna? - zaśmiała się Camila.
- To oni się nami interesują w ogóle? - prychnął Matthew.
- Wiesz, muszą zachowywać pozory, bo jak jakiś cwel podkabluje rodzicom to będą mieli przesrane i więcej czegoś takiego nie będzie - zaśmiał się Hernandez.
- No i oczywiście, jeśli w domku zebrane są obie płcie to wszystkie zmysły muszą być wyostrzone - parsknąłem, a wszyscy się zaśmiali.
- Póki co rozmnażać by się mogli tylko Leon i Violetta oraz Maxi i Naty. - Camila wybuchła śmiechem, a my razem z nią.
Pogaduszki trwały w najlepsze. Razem nieźle się bawiliśmy i nawet prawie zapomniałem o ostatniej aferze z Leonem i Diego oraz mojej niechęci do Matthew. Teraz wszyscy byliśmy przyjaciółmi, jakbyśmy się znali od lat. Tą przyjemną atmosferę przerwał nauczyciel, który rozgonił nas do swoich domków. Byłem drugi w kolejce do łazienki, za mną byli Leon i Matt, ale wiedziałem, że nie będą zadowoleni z czasu, jaki tam spędzę. Wyszedłem z pomieszczenia po około godzinie. Tak jak myślałem, czekali na mnie zdenerwowani współlokatorzy.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, która jest godzina? - warknął Leon.
- Oświeć mnie.
- Północ! Co ty do cholery tam robiłeś?!
- Za dużo chciałbyś wiedzieć, stary - zaśmiałem się i udałem na górę, do swojego łóżka.
Zapaliłem światło, a po chwili usłyszałem głośny jęk niezadowolenia. Maxi nakrył się po czubek głowy kołdrą, aby nie raziło go światło, a ja tylko uśmiechnąłem się na ten widok. Położyłem się na swoim miejscu, a telefon zostawiłem na szafce obok. Chwilę myślałem o wszystkim co się działo, a późnej odpłynąłem do krainy Morfeusza.

***

Federico szedł ulicą jakiegoś miasta, ale nie było to Buenos Aires, ani któreś z tych, gdzie już był. Nie wiedział gdzie jest i jak się tam znalazł. W pewnej chwili dostrzegł znajomą twarz. Podbiegł do wspomnianej osoby i zamienił z nią kilka słów. Rozmowę zakończyli, gdy chłopak zobaczył przyjaciółkę wychodzącą ze sklepu. Pożegnał się ze znajomym i ruszył w stronę dziewczyny. Co prawda znali się z internetu, ale kto powiedział, że nie można mieć internetowych przyjaciół? Szatynka zatrzymała się i obróciła w stronę jezdni. Wyciągnęła telefon i zaczęła z kimś rozmawiać. Widząc idącego w jej stronę Federico uśmiechnęła się. 
- Miło cię w końcu zobaczyć - zaśmiał się Włoch, a dziewczyna ponownie się uśmiechnęła.
Chłopak poszedł dalej zostawiając przyjaciółkę samą. Nie chciał jej przeszkadzać. Teraz ulice przypominały te, które znajdowały się nad jeziorem. Po skończonej rozmowie szatynka podbiegła do Fede i zaczęli wesoło gawędzić. Bardzo się cieszyli z tego spotkania, a nawet nie było planowane. Podeszli do wody i zobaczyli straszliwą rzecz. Po drugiej stronie brzegu toczyła się bitwa i zaczęły nadlatywać bombowce. Nagle przenieśli się do roku 1942, a zamiast dziewczyny pojawił się Leon. Mieli na sobie mundury wojskowe. Federico nic z tego nie rozumiał, oprócz jednego - była wojna i trwała już około trzech lat. Razem z towarzyszem zaczęli uciekać w stronę domku stojącego na wzgórzu, gdzie się ukryli. Żyją - udało się. Pasquarelli zastanawiał się, czy takie samo szczęście miał jego ojciec i reszta rodziny. Nie chciał ich tracić. Myśli o wojnie zakrzątały mu głowę. Czy w przyszłym życiu będzie miał szczęśliwą rodzinę i świat ogarnie pokój? Czy może równie szybko straci rodzinny ład i porządek życiowy? Z zamyśleń wyrwało go bombardowanie. Wyjrzał przez okno i był zrozpaczony do czego zmierza ten świat. 

***

Obudziłem się z mokrymi od łez policzkami. Boże, co ja zrobiłem, że te sny mnie tak męczą? Przekręciłem się w stronę Maxiego, ale nie było go w łóżku. Po chwili usłyszałem jakieś dźwięki z dołu. Chwyciłem telefon i sprawdziłem godzinę - 7:15. Trzy godziny dla siebie, a później idziemy nad jezioro. Wszedłem w przeglądarkę Google i wpisałem temat, który mnie interesuje. Chwilę odczekałem zanim coś wczyta, gdyż zasięg nie jest tutaj najlepszy. Zastanowiłem się jeszcze czy napewno chcę widzieć, jakie oznaki mają te sny. Przeanalizowałem wszystkie 'za' i 'przeciw' i stwierdziłem, że mam podzielone zdanie. W internecie piszą różne rzeczy i nie należy wszstkiemu wierzyć. Oczywiście nie jestem na tyle głupi, żeby nie podejrzewać czegoś, ale sam jeszcze nie byłem pewny, chociaż wcześniej sporo o tym czytałem. Odłożyłem telefon spowrotem na szafkę, jednak po chwili znów go chwyciłem. Wystukałem na klawiaturze odpowiednie słowa i już po niedługim czasie przeglądałem najnowsze dowody reinkarnacji. Jeden z nagłówków szczególnie mnie zaciekawił.
„Odkryto zbiorowisko martwych, wojennych ciał, w tym jedno nie miało żadnych śladów rozkładu."
Dopiero po jakimś czasie zorientowałem się, że artykuł ma dopiero kilkanaście godzin. Pierwsze zdania mnie przeraziły.

„Syberia - każdy chyba chociaż raz słyszał, że w czasch wojennych to między innymi tam wywożono jeńców, aby ciężko harowali pod okiem oficerów, aby później, w niektórych przypadkach, ich zabić. W lesie, nieopodal Nowosybirska, dokonano makabrycznego odkrycia - szczątki zabitych jeńców wojennych. Wszystkie, a raczej prawie wszystkie w stanie rozkładu. Jedno ciało, jak szacują antropolodzy, należące do młodzieńca Federico Pasquarelliego, jest w idealnym stanie. Naukowcy jeszcze nie potwierdzili na sto procent tożsamości chłopaka, ale wszystko na to wskazuje."*

Na tym skończyłem swoje czytanie. Przecież nie jednemu psuna imię Burek, prawda? A co jeśli chodzi o mnie, jeśli kiedyś już żyłem? Odgoniłem id siebie te myśli i zszedłem na dół, przy okazji waląc głową w sufit. Chłopaki siedzieli i grali w karty.
- Elo - odezwał się Maxi.
- Yhm... - mruknęłam, pocierając ręką miejsce bólu.
- Co ci się śniło? - Czemu wszyscy muszą pytać?
- Ymm... W sumie to dziwne to było... - westchnąłem. - Dużo mnie ominęło?
- Nie, dopiero zaczęliśmy. Chcesz się dołączyć? - spytał Matthew.
- Nie, dzięki. - Uśmiechnąłem się lekko.

***

Byliśmy na plaży już jakieś pół godziny. Jak zwykle część grupy poszła się kąpać, a reszta spędzała czas przyglądając się im.
- Czemu nie idzecie do wody, chłopaki? - zapytała nauczycielka.
- Podobno na słońcu nie należy przebywać w godzinach od 11 do 16. - powiedział dummie Maxi.
- Matthew, czas? - mruknąłem. Chłopak uniósł lekko głowę i sięgnął po telefon.
- Dziesięć minut. - ponownie się ułożył.
- My to mamy szczęście, chłopaki - zaśmiał się Maxi. - Wokół same fajne laski.
- Yhm... I z boku Ludmiła - parsknąłem.
- Co chcesz?! - krzyknęła słysząc swoje imię.
- Leż, jak leżysz - burknąłem.
- Co robisz? - zapytał Matthew Leona.
- Jakiś denny quiz.
- Weź daj. - Wyciągnąłem rękę po telefon, a Verdas niechętnie go podał.
- Jaki to? - Maxi położył głowę na moim ramieniu.
- Z serii „Co wolisz?" o zespołach. OneRepublic czy Kings of Leons.
- To drugie.
- Green Day czy All Time Low?
- Green Day.
- Też.
- The Vamps czy 30 Seconds to Mars?
- Vamps.
- Marsi. AC/DC czy Nirvana?
- Nirvana.
- Też. One Direction czy 5 Seconds of Summer?
- Drugie.
- Kim oni są? - zapytałem zdziwiony, a Leon spojrzał na mnie ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- Nie mam pojęcia, ale w ich nazwie jest lato - zaśmiał się Maxi.
- Jezu... Ty to głupi jesteś - prychnął Matthew.
- Morda psie.
- Nie jestem, do cholery, żadnym psem.
- Tak? To skąd Clifford w miejscu nazwiska? - zaśmiałem się, a Ponte przybił mi żółwika.
- Chłopaki, do wody! - zawołała nauczycielka.
Rzuciłem telefon Leona na ręcznik i wszedłem do letniej wody. Kiedy już nieco się przyzwyczaiłem, zanurzyłem się i podpłynąłem do bawiących się Violi i Naty. Chwilę gadaliśmy i przyglądaliśmy się z zainteresowaniem, jak Ludmiła idzie na pomost, siada na nim i zanurza nogi. Pomimo tego, że miała na sobie strój, chyba nie zamierzała się kąpać. Utwierdziła nas w tym jej rozmowa z opiekunem, gdzie potwierdziła nasze przypuszczenia. Postanowiłem, że przyłączę się do niej na chwilę, więc podpłynąłem w jej stronie. W momncie, kiedy dzieliły nas jakieś dwa metry, pan Verratti krzyknął do nas:
- Kto sprawi, że Ludmiła zamoczy się w wodzie dostanie darmową porcję spaghetti na obiad!
Ludmiła spojrzała po nas zszokowana, a kiedy miała coś mówić, już była pod wodą, gdyż chwyciłem ją za kostkę i pociągnąłem w dół.
- Nie. Umiem. Pływać! - wykrzyczała co chwilę się wynurzając.
Po chwili poczułem jak ktoś mnie odpycha i unosi do góry Lu, a tą osobą był Matthew. Spojrzał na mnie z mordem wymalowanym na twarzy, a ja jak głupi patrzyłem sparaliżowany, jak odchodzi z nią na rękach. Zaraz jak się ocknąłem pobiegłem za nimi.
- Ludmi... - Złapałem ją za dłoń, ale ona ją wyrwała.
- Idź sobie. Nie chcę cię znać - warknęła.
- Ale Lu...
- Nie słyszałeś? - przerwał mi Matt. - Idź stąd!
Zatrzymałem się i ze łzami w oczach patrzyłem jak odchodzą. Odwróciłem się na pięcie i walnąłem w pierwsze lepsze drzewo, a później kucnąłem pod nim i rozpłakałem się, niczym małe dziecko.

~~~~~~~~~~~
* Żaden taki artykuł nie miał miejsca.

Ja wiem, że miało być już wszystko wyjaśnione, ale byście musieli czekać jeszcze dłużej, a i tak już minął kawał czasu od ostatniego rozdziału.
Przepraszam, że tak nic nie komentuję, ale brakuje mi czasu na wszystko. 😐
I wszystkiego najlepszego dla naszej kochanej Cheryll w dniu urodzin ❤

Kocham Was i obiecuję, że w następnym wszystko się wyjaśni. ❤❤❤

7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Namieszałaś mi nieźle w głowie, ale to mi się podoba.
      Takie zagadnienia Lubie najbardziej. Mogę się domyślać o co kaman, a i tak nie mam zielonego pojęcia.
      Cudowny.
      Ehh ten Fede i te.jego sny.
      Jeszcze ten artykuł i sprawa z Lu. Nie ciekawie.

      Czekam na next :*
      Buziaczki :* ❤

      Maddy ❤

      Usuń
  2. Ludmi chyba pojebało że tak się wyrażę
    Przecież on nic tak naprawdę nie zrobił
    W każdym razie, nie miał złych intencji
    A ona od razu leci do tego grzyba -.-
    (wybacz, emocje)
    Nie no, oficjalnie nienawidzę już Matthewa czy jak mu tam
    Ale Feduś skarbie nie płacz :(
    Tak bardzo mi go szkoda, ma na głowie tyle problemów i jeszcze ta barbie odwala takie coś
    Diego turbośmieszek xDDDD
    Przyznam szczerze, że musiałam przeczytać ponownie rozdział 9 bo straciłam wątek
    Ale naprawdę się cieszę, że w końcu jest rozdział
    Warto było czekać, bo jest genialny
    Ten sen, to wszystko... WOW
    Artykuł o ciele Federico Pasquarelliego mega mnie zaintrygował
    Oby Fede długo nie rozpaczał bo nie zasłużył
    Zostawiam ci moje propsy
    Nie mogę się doczekać nexta
    Kocham mocno ❤❤
    PS. Wszystkiego najlepszego Cheryll, oby wena nigdy Cię nie opuszczała, bo masz talent 💕

    OdpowiedzUsuń