Strony

piątek, 25 września 2015

Rozdział 8 - Możesz mi zaufać.

* Ludmiła

Rano obudził mnie dźwięk zbitej szyby. Szybko wstałam z łóżka uważając, aby nie wbić sobie szkła w nogę. Było koło piątej, więc musiałam zapalić światło. Do pokoju wpadli rodzice.
- Co się dzie.. co się stało z tym oknem??! - zapytała matka.
- Nie wiem. - burknęłam.
- Kolejny wydatek.. - nerwowo kręciła głową.
- Powinnaś się cieszyć, że dla mnie nic nie jest...
- Przepraszam. Po prostu... Nigdy nie wstaję tak rano. - szczerze... wyglądała jak strach na wróble. Bez makijażu dopiero można zauważyć jej zmarszczki i sińce pod oczami spowodowane zmęczeniem. - Radzę założyć dobre buty. - powiedziała i omijając duże kawałki szkła poszła do mojej garderoby. - Cholera! - w pewnym momencie podskoczyła. Wyglądało to komicznie, jednak niemalże natychmiast 'pobiegłam' jej z pomocą, przy tym samej wbijając spory kawałek w piętę. Ścisnęłam zęby i pięści, i poszłam dalej lekko kulejąc. Szybko podałam jej jakieś trampki, a sama włożyłam moje ulubione Vansy. Może jakieś specjalne nie są, ale za to strasznie wygodne! Wróciłyśmy do dawnego miejsca pobytu i rozglądaliśmy się po pokoju.
- Co zbiło tą szybę? - spytał tata.
- Nie wiem, spałam.
- Może jakiś ptak? - zapytała mama.
- Nie sądzę. - mruknął ojciec.
- Pójdę sprawdzić czy nic tam nie leży. - krzyknęła mama i zniknęła w drzwiach.
- Sądzę, że to zrobił jakiś człowiek. Zaszłaś ostatnio komuś za skórę? - pytał dalej tato.
- Nie wydaje mi się. - na prawdę nie miałam pojęcia. Dalej przeszukiwaliśmy pomieszczenie. Ojciec pozbierał większe kawałki szkła i poszedł się ich pozbyć, w tym czasie ja szukałam jakiegoś śladu. Kiedy wydawało mi się, że nic nie ma zobaczyłam jakąś kulkę owiniętą papierem. W tym samym momencie do pokoju wpadła mama.
- Pod oknem nie ma nic co by wskazywało na to, że to jakiś ptak. - powiedziała zdyszana. - Rozmawiałam z ojcem i stwierdziliśmy, że po południu pojedziemy razem na policję. Zaraz przyniosę odkurzacz i to posprzątamy. - mama wyszła z pokoju, a ja wzięłam w rękę wcześniej znalezioną rzecz. O kartkę był owinięty kamień. Jednak napis najbardziej mnie zaskoczył, i przyznam, że się trochę wystraszyłam. "Znam twój sekret Ludmiło" właśnie to było tam napisane. Czytając to pierwszym razem przeszedł mnie dreszcz. W końcu nie codziennie ktoś wybija mi okno i pisze, że wie coś o mnie, co tylko ja wiem. Po dwudziestu minutach nie było już, ani kawałka szkła, a najgorsze było przede mną, zeznania na policji.

* Violetta

W drzwiach stała pani Helena, matka Leona. Szybko zakryłam rany bluzką, mając nadzieję, że ich nie widziała.
- Violu... co chcesz na śniadanie??
- Ja się dostosuję. Proszę zrobić to co robi pani dla reszty. - bez słowa kobieta odeszła, jak myślę do kuchni.
Po zakończeniu porannych czynności, wróciłam do pokoju, w którym nocowałam. Niestety musiałam nałożyć koszulkę Leona, gdyż moja, biała była umazana krwią.
- Violetta? - usłyszałam doskonale znajomy i jakże przyjemny dla mnie głos. - Jak się czujesz?
- Leon, dlaczego to zrobiłeś i dlaczego przyszedłeś do mojego domu?
- Chciałem się pogodzić. Chyba to jasne, że nie chciałem zostawiać cię samą z tym wariatem.
- Nie mów tak! To dobry człowiek!
- Dobry?! Violetta, on cię pobił!! Za to pójdzie siedzieć!
- Nie pójdzie! Zrobiłam coś złego. Wkurzyłam go, to była moja wina..
- Za każdym razem, gdy coś zrobił będzie cię bił?! - Leon wymachiwał rękoma. - Nie może do tego dojść!
- Co się tak troszczysz? Nagle zaczęło ci na mnie zależeć? - krzyczałam, jednak chwilę później zorientowałam się co powiedziałam. - Przepraszam. Nie chciałam.
- A co to za tajemnica, o której mówił twój ojciec? - chwilę zastanawiałam się czy mu powiedzieć.
- Nie mogę.
- Możesz mi zaufać.
- Nikomu na tym świecie nie można już ufać!!
- Chodźcie na śniadanie! - zawołał z dołu ojciec Leona.
Nie czekając na coś ze strony Verdasa zeszłam schodami na dół.
- Dzień dobry! - przywitałam się ze wszystkimi i zrobiłam sztuczny uśmiech. Nie mogłam być prawdziwa widząc Baroni siedząca przy stole.
- Jeżeli ci to nie przeszkadza, Lara zje z nami. - przyjaźnie powiedziała pani Helena.
- Oczywiście, że nie. - ponownie się uśmiechnęłam i spojrzałam w stronę dziewczyny.
Jej wzrok mówił 'Zabije cię', ale ja sobie z tego nic nie robiłam.
Na stole czekały na mnie jak sądzę pyszne naleśniki. Zanim usiadłam nalałam sobie kompotu, a wracając 'potknęłam' się i wylałam napój na tą podłą dziewuchę. Jej i Leona miną była bezcenna!
- Prze.. przepraszam! Nie chciałam! Tak mi przykro! - mówiłam z udawanym smutkiem.

~~~~#~~~~#~~~~#~~~~
Hej!!
Przepraszam, że rozdział taki krótki.
Mam nadzieję, że chociaż trochę się podoba.
Boże, czy tylko ja chcę czerwiec???!
TO NAJLEPSZY MIESIĄC NA PLANECIE!!
I zapomniałam co miałam napisać! XD
Jezu.. już uczenie się dwóch tematów jest dla mnie menczarnią! (Dobrze to napisałam?)
Zapraszam na "Be Better"!

Koocham mocno!!!! ♥♥♥♥

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Miśka!
      Rozdzial jest cudowny!
      Oj Viola Viola
      Uwielbiam cie <3
      Ciekawe co wybilo szybe u Lud
      Ciesze sie ze roZdział jest
      Mam u siebie koleżanke a jutro zawooddy wiec krootko
      Arcydzielo
      Wubacz mi mi amor
      Te amo <3

      Usuń
  2. Ekstra rozdział, Tylko teraz mnie nurtuje... Dlaczego Violka tak broniła swojego ojca przed Leonem i była dla niego chamska, skoro chce bo odzyskać?

    OdpowiedzUsuń